Był rok sześćdziesiąty czwarty wieku trzynastego –
papież Urban wątpił w hostii stan ciała boskiego.
Lecz w Bolsenie prosty księżu zwykłą Mszę odwalał,
gdy nagle opłatek w dłoni krople krwi wydalał!
O Bogu po ludzku
Był rok sześćdziesiąty czwarty wieku trzynastego –
papież Urban wątpił w hostii stan ciała boskiego.
Lecz w Bolsenie prosty księżu zwykłą Mszę odwalał,
gdy nagle opłatek w dłoni krople krwi wydalał!
Jak wesoło mi, o Boże,
jak oglądam, co Bóg może!
No bo kto ten fakt zaorze,
że miliony szły przez morze!
Zatem wiersz na chwałę tworzę,
by ciąć rymy – ostrzę noże,
zrywy twórcze w wersy włożę,
jakiś święty mi pomoże!
Serce z intelektem w sporze,
słaby biomet jest na dworze,
gość pod oknem na motorze
ryczy jakby miał poroże!
Pozdrawiam szyderców loże,
no bo sama sobie grożę,
gdy natchnieniu znów nałożę
niepotrzebną mu obrożę.
Trzymam się w poezji torze,
na tym torze się unoszę,
ale widzę już rozdroże,
…i na później psalm odłożę.
Hej,
Piszę to prawie w Walentynki, ale to akurat przypadek. Ale za to nie przypadkiem trafiłam na list do Efezu. Ten drugi, z Apokalipsy. Pełen pochwał za „działalność gospodarczą”, ale z zarzutem porzucenia „pierwszej miłości”.
No i zaczęłam wspominać, jak to było na początku: ten zachwyt, zaangażowanie, wzruszenia, emocje, pasja, cała tak zwana gorliwość (to słowo naprawdę tutaj pasuje, nawet w XXI wieku). Pamiętam ten stan zakochania, gdzie ciągle myślisz o Nim, chcesz o Nim gadać, z Nim przebywać, gapić się na Niego z tym rozanielonym uśmieszkiem chodzącego pośród chmur amorka. Dobrze to całkiem wspominam, choć tak mało towarzyszyło mi świadomości, rozsądku no i, trzeba przyznać, prawdziwej miłości też. Niewiele decyzji było przemyślanych, płynęło duchowe flow, a jego nurt niósł mnie z prądem fazy neofickiej.
Choć mnie kuszą smaki świata,
zrezygnuję z nich dla Ciebie,
bo mieć fajnie niebo w gębie,
lecz mieć wolę gębę w niebie!
Historia zaczyna się od tego, że moja mama wraz ze swoim mężem postanowiła mnie odwiedzić. Zdarza się to raz na 10 lat, więc od razu nabrało rangi wydarzenia.
Ludzkość ciągle się rozwija
niczym rozwinięta żmija,
pełznąc w odwieczne problemy –
zabijamy i kradniemy…
Czas w kiermasze obfituje
marketingiem świąt wspierany.
Tłum ulega i kupuje
w nastrój wmanipulowany.
Główny symbol się wyłania
tej grudniowej krzątaniny:
to obżarstwo i choinka
a nie Czyjeś Urodziny.
Wiem, to wszystko na cześć Przyjścia,
motywacja brzmi niewinnie,
podkreślona sutym stołem,
żeby zdrowo i rodzinnie.
Tylko sedno wciąż ucieka…
…trzeba znaleźć je na nowo
i być w świecie dla człowieka.
O tym jest wcielone Słowo
Lubię biblijne analogie. Np. porównywanie Boga do Ojca, co kocha, a więc wspiera. Ale też i trenuje dziecko, żeby wyrosło na samodzielny zdrowy okaz, zgodnie z zamierzonym wzornikiem. W „Pieśni nad Pieśniami” są z kolei soczyste skojarzenia zestawiające kobiece i męskie atrybuty z wybitnymi przedstawicielami flory, fauny oraz znakomitych wyrobów rzemieślniczych. A przypowieści Jezusa to w ogóle kategoria sama w sobie. Dużo jest tego, ale dziś skupię się na jednym: jak się człowiek rodzi na nowo, czyli duchowo, to ma dostać zdrowy pokarm.
Jest temat. Bo jest dylemat: jak to jest z tym pomaganiem?
Niby oczywista oczywistość: pomagaj zawsze i wszędzie, to bliźnim wokół lepiej będzie. Uczyli się tego rycerze i harcerze, templariusze i wolontariusze. I faktycznie – zdobywać mądrość lub fizyczną siłę, żeby służyć słabszym w tych dziedzinach, wiele szlachetnego w sobie nosi. Oznaczało też zazwyczaj coś robić, a nie coś dawać. Ale współcześnie większość aktywności pod tytułem „pomagaj” kręci się wokół pieniędzy.
Skończył się styczeń, miesiąc życzeń, naiwnie lub bohatersko szpikowanych noworocznymi nadziejami. U mnie ten rok będzie miał w sobie kilka dat tak zwanych „okrągłych”. Pierwsze kółko to czterdzieste urodziny. Podobno to dość przełomowy jubileusz dla kobiety. Zobaczymy, czy coś więcej się przełamie niż przy 38 czy 39, a jeśli już, to oby nie w stawach. Drugie zaokrąglenie to osiemnastka mojej młodszej córki. Dla niej oznacza to coś innego niż dla mnie w kwestii prawnych zysków i strat. A trzecie kółko na podium to dwudziesta rocznica ślubu.
Dzisiaj handlem święta stoją, zgodnie z własnym marketingiem,
By oddawać hołd konsumpcji z raźnym promocji dopingiem.
Klient – nieświadom? – pomaga zmienić „Boże Narodzenie”
W celebrację pod tytułem: „łap co możesz na przecenie”.
Dzisiaj będzie o włosach.
Dziwne dość, jak na blog o życiu z Bogiem. Sama jestem zaskoczona, że taki temat wyniknął. W końcu Samson biblijnie temat wyczerpał, trudno by było zresztą zdublować jego doświadczenia. Ale mam na koncie osobistym małą, świeżo upieczoną historyjkę w temacie fryzury…