Był rok sześćdziesiąty czwarty wieku trzynastego –
papież Urban wątpił w hostii stan ciała boskiego.
Lecz w Bolsenie prosty księżu zwykłą Mszę odwalał,
gdy nagle opłatek w dłoni krople krwi wydalał!
O Bogu po ludzku
Sprawy kościelne
Był rok sześćdziesiąty czwarty wieku trzynastego –
papież Urban wątpił w hostii stan ciała boskiego.
Lecz w Bolsenie prosty księżu zwykłą Mszę odwalał,
gdy nagle opłatek w dłoni krople krwi wydalał!
Nie cichną echa cudu w Parczewie w województwie lubelskim. W połowie maja na drzewie ukazała się twarz. Od teraz, zamiast „widzę buzię w tym tęczu!” będzie „widzę buzię na tym drzewie!”. Tylko że nie do końca wiadomo, do kogo ta twarz należy. Jedni mówią, że to Jezus, a inni – że jego mama. Mamy XXI wiek, więc myślę, że idąc z duchem postępu to w zależności od dnia może zmieniać płeć. Chociaż jednak większość idzie w kierunku Matki Boskiej i to nic dziwnego, gdyż w Polsce o Jezusie i Bogu nikt nie pamięta.
Chrzest dzieli ludzi.
Jedni widzą w tym rytuał magiczny, który oczyszcza z grzechu pierworodnego i zmienia czarodziejsko status duchowy człowieka. Inni widzą w tym rodzaj symbolicznej formalności, która niczego sama nie zmienia.
Pomiędzy jednymi i drugimi jest cała masa ludzi, którzy albo nie za bardzo się interesują, albo nie za bardzo rozumieją, ale tak czy inaczej – na czuja i na intuicję – stosunek do chrztu magiczny mają. Mniej lub bardziej.
Z pornolami w kościele jest jak z covidem w mediach: kasztany spadają z drzewa a wszyscy krzyczą, że to trzęsienie ziemi.
Na samym początku odcinka Odwyku „Dowody na istnienie Jezusa” pojawia się mały lokalny kościół. Jego nazwa to „Christ Church Colbury” i składa się głównie z budynku, grobów oraz ludzi, którzy bardzo lubią jedno i drugie.
Kościołów w Anglii jest pełno. I poza walorem estetycznym (bardzo ładne są) nic specjalnego do rzeczywistości nie wnoszą. Mija się je na ulicach niczym wiewiórki, i tak samo traktuje: ładne to, miłe, przyjemnie jest przystanąć i popatrzeć na kilka sekund. Ale na realne życie wpływu żadnego nie ma.
Od piętnastu lat prowadzę w internecie program, w którym mówię o Biblii i Bogu po ludzku. Program nazywa się „Odwyk” i działa ludziom na nerwy.
Co jakiś czas zgłaszają się do mnie życzliwi, którzy usiłują dobrotliwie acz bezwzględnie przekonywać, namawiać i żądać, żebym swojej działalności zaprzestał. Niemal w 100% przypadków są to bywalcy kościołów. Więcej niż bywalcy – czciciele!
Mnożą się ostatnio w sieci teksty reklamowe pod tytułem „co mi daje kościół X”, gdzie pod „X” podstawia się swoją ulubioną wersję: katolicki, zielonoświątkowy, uliczny, domowy, taki, owaki.
To ja też napiszę co mi daje mój ulubiony kościół: kościół nieistniejący. Bo mój kościół X to kościół, do którego nie chodzę. Zdziwisz się, jak ci opowiem ile mi daje mój kościół!
Dzień z życia Kościoła Mocy:
Agata pełna Mocy (to ta co wygląda jak strajkująca nauczycielka) zniszczyła Biblię Artura pełnego Mocy (to ten co wygląda jakby był w trasie i pobierał energie z kosmosu), krzycząc, że na tej sali jest tylko jedna rzecz, która nie ma Mocy, i jest nią Biblia.
Będzie to fragment raportu,
z jakiego ja jestem sortu.
Jak blog jest osobisty, to się pisze też o sobie. A kto ja jestem?