Cover Genezis

Pod koniec aktu stworzenia
pełen dumnego westchnienia
spojrzał Pan wprost na Adama,
gdy już mu obeschła rama
i myśl go zaczęła trawić:
„Mogę jeszcze to poprawić!
Co udane z wersji beta
wstawię. Wyjdzie mi kobieta!”

Czytaj dalej

Wakacje od Boga?

Hej!

Chciałam zacząć pisać wierszem, ale w tym wypadku trzeba jednak prozą. Zaczęło się od tego, że miałam wszystkiego dość. Ale tak dosłownie, czyli: pracy, domu, dzieci, męża, siebie i… nawet Boga. Do tego ostatniego zawsze się najtrudniej przyznać przed sobą, więc dlatego jest na końcu zdania i wielokropek symbolizuje to wahanie.

Czytaj dalej

Psalm nr 3 – szósty dzień tworzenia…

Jak wesoło mi, o Boże,
jak oglądam, co Bóg może!
No bo kto ten fakt zaorze,
że miliony szły przez morze!

Zatem wiersz na chwałę tworzę,
by ciąć rymy – ostrzę noże,
zrywy twórcze w wersy włożę,
jakiś święty mi pomoże!

Serce z intelektem w sporze,
słaby biomet jest na dworze,
gość pod oknem na motorze
ryczy jakby miał poroże!

Pozdrawiam szyderców loże,
no bo sama sobie grożę,
gdy natchnieniu znów nałożę
niepotrzebną mu obrożę.

Trzymam się w poezji torze,
na tym torze się unoszę,
ale widzę już rozdroże,
…i na później psalm odłożę.

Pierwsza miłość

Hej,

Piszę to prawie w Walentynki, ale to akurat przypadek. Ale za to nie przypadkiem trafiłam na list do Efezu. Ten drugi, z Apokalipsy. Pełen pochwał za „działalność gospodarczą”, ale z zarzutem porzucenia „pierwszej miłości”.
No i zaczęłam wspominać, jak to było na początku: ten zachwyt, zaangażowanie, wzruszenia, emocje, pasja, cała tak zwana gorliwość (to słowo naprawdę tutaj pasuje, nawet w XXI wieku). Pamiętam ten stan zakochania, gdzie ciągle myślisz o Nim, chcesz o Nim gadać, z Nim przebywać, gapić się na Niego z tym rozanielonym uśmieszkiem chodzącego pośród chmur amorka. Dobrze to całkiem wspominam, choć tak mało towarzyszyło mi świadomości, rozsądku no i, trzeba przyznać, prawdziwej miłości też. Niewiele decyzji było przemyślanych, płynęło duchowe flow, a jego nurt niósł mnie z prądem fazy neofickiej.

Czytaj dalej