Niedawno ze starszą córką Mają (RODO – widzisz i nie grzmisz?) oglądałyśmy sobie bajkę. Jest to dobry sposób na uprzyjemnienie sobie nie zawsze przyjemnych prac domowych. Myśmy sobie uprzyjemniały „Księciem Egiptu”. To pełnometrażowa kreskówka o życiu Mojżesza. Wiadomo, że biografię miał nieprzeciętną więc po seansie było o czym gadać.
Tag - życie
Mówią, ze nieszczęścia chodzą parami. Bzdura! One biegają stadami!
W chrześcijaństwie chodzi o to, by naśladować Jezusa. Ale jak naśladować kogoś, kto żył dwa tysiące lat temu w kompletnie obcej nam kulturze? Czy w ogóle da się to zrobić?
Najwięcej interakcji między ludźmi zachodzi w parach.
Nie w sensie romantycznym, chociaż tu jak najbardziej też. W sensie dwójkowym, jeden na jednego. Oczywiście wydarzenia zbiorowe są mocno spektakularne, jak na przykład katastrofy lotnicze, czy ewangelizacje na stadionie narodowym. Ale to jednak rzadkość. Najczęściej po prostu człowiek spotyka człowieka, człowiek gada z człowiekiem.
Każdy z nas ma swoją drogę, która zaprowadziła go do „tu i teraz”. I pewnie poprowadzi dalej do „jutro i tam”. Podobnie jest z Bogiem. Bo każdy odnajduje go na własny, piękny i unikalny sposób. No a mi nie zostaje nic innego jak opowiedzieć jak to z tą droga było u mnie.
Mieszkam obecnie w hiszpańskiej wiosce. Takie małe culo del mundo, koniec świata. No ale życie się toczy, więc wyznaczyłam sobie, co mam robić i na czym się skupić. Ustaliłam jako priorytet naukę hiszpańskiego. Angielski i grafika zeszły na drugi plan.
Byłem niedawno na cmentarzu.
Wśród mnóstwa grobów opisanych jako „Tu leży Ś.P. Jan Kowalski” był inny, dużo starszy, na którym wyryto w kamieniu:
„Tu spoczywają zwłoki”
Tylko ten jeden mówił prawdę.
Najlepiej zacząć od czegoś spektakularnego. Zacząłem więc od emigracji do ciepłych krajów.
W Polsce spodziewam się bowiem zimna i szarości, a ja w takich warunkach wpadam w zachowania patologiczne. Dlatego teraz mieszkam na południu Hiszpanii.
Na razie jest ciepło.