Najwięcej interakcji między ludźmi zachodzi w parach.
Nie w sensie romantycznym, chociaż tu jak najbardziej też. W sensie dwójkowym, jeden na jednego. Oczywiście wydarzenia zbiorowe są mocno spektakularne, jak na przykład katastrofy lotnicze, czy ewangelizacje na stadionie narodowym. Ale to jednak rzadkość. Najczęściej po prostu człowiek spotyka człowieka, człowiek gada z człowiekiem.
W parach
I tak na przykład gdy gada teściowa, to – jak sama nazwa czynności wskazuje – bywa żmijowato. Jak kiedyś będę teściową, to zamierzam rozmawiać na zasadzie sympatycznego gada. Są takie. Żółwie są takie.
Jezus powiedział, ze wystarczy dwóch lub trzech zgromadzonych w Jego temacie i cyk! On już działa. Dlaczego to wystarczy? Bo wystarczą dwie osoby, żeby sobie nawzajem służyć, czy się czymś dzielić.
Najchętniej winem. Pod monopolowym widziałam wczoraj kilku ludzi. Chyba chrześcijan, bo się dzielili winem. Tylko na chleb im już nie wystarczyło i zbierali.
Można też dzielić się radością albo smutkiem. Oraz po wtóre primo: okazywać sobie miłość. Czyli taki duchowy handelek wymienny. Jak są trzy osoby, to jeszcze fajniej się miksuje. Ale już dwie wystarczają do tego, żeby między ludźmi było to, o co Jezusowi chodziło. Czyli codzienne życie, w każdej sytuacji interpersonalnej.
Historia
Ludzie często nasłuchują Boga jako zleceniodawcy. Czekają, aż będą mogli coś dla Niego zrobić. Coś wyjątkowego. Coś takiego, o czym czytają w Biblii. A co tam można przeczytać? Że Bóg stworzył świat i było dobrze. Tyle, że nic się nie działo. Wiadomo, że akt twórczy pierwszego rzutu naprawdę robi wrażenie. Tyle, że nie było z kim pogadać, chociaż widoki całkiem ładne. Jak na pocztówkach z Zakopanego.
Ale od momentu ulepienia i napompowania Adama scenariusz nabiera rumieńców. Zaczyna się historia o ludziach i Bogu, ich wzajemnych relacjach. Ktoś komuś coś. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom. Jedna baba drugiej babie, a mąż w PUBie. Ten zrobił tamtemu tak, tamta tamtej powiedziała siak. A z tego wszystkiego dużo wynikało. I złego i dobrego: potopy, plagi, ziemie obiecane i manna z nieba, na ziemię spadająca przy umiarkowanym zachmurzeniu z niewielkimi przejaśnieniami.
Jak żyć?
Jezus streścił docelowy kształt relacji Bóg-człowiek w dwóch najważniejszych przykazaniach, z czego można wyprowadzić całą konstytucję. Zrobił to zresztą na pytanie zagorzałych prawników z ówczesnego KOD-u. I sedno sprawy mieści się w przestrzeni między dwoma osobami i jest dwuczłonowe: najpierw „Kochaj Boga”, a efektem tego, najbardziej na ziemi widocznym, jest: „Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”.
Tylko tyle i aż tyle. W zasięgu dla każdego. W zasadzie nie do uniknięcia. Każdy spotkany mniej lub bardziej przypadkowo ludzik pokazuje, na ile to wszystko, czym Biblia jest nasączona, żyje w nas. Zdradza czy my żyjemy w nim. Jezus w swoich prostych przypowieściach starał się ożywiać słowa Starego Testamentu. Teologiczne dysputy sprowadzał do sytuacji z życia codziennego, pokazywał jak to ma działać w praktyce. Ci współcześni Mu uczeni w piśmie posługiwali się słowem Bożym w sposób teoretyczny, i wiemy z jak opłakanym efektem. Wszystko było martwe, a ludzie zniewoleni przepisami i nadinterpretacją. Wszystko sztucznie ożywiane gorliwością dla świątynnych rytuałów, ale nieobecne w zwykłych codziennych czynnościach.
Dla mnie to było jedno z większych odkryć: że z Bogiem można żyć w każdej chwili. I ta chwila nie musi być specjalna, wyjątkowa, namaszczona czy wymodlona. Często jest zupełnie zwykła. Ale ma niezwykłą moc.
I wciąż mnie to zadziwia, że Bóg jest obecny przy najbardziej prozaicznych sprawach. W tym, o których mawiamy: „nasz chleb powszedni„.
Takie proste, a jakie głębokie! To jest cel, do którego zawsze trzeba wracać, bo łatwo o nim zapomnieć i skupić się na środkach.
Właśnie. Żeby środki miały to w środku. ?
Wracałem wczoraj z Warszawy, zawsze włączam sobie aplikacje blablacar, załapała się na podróż młoda dziewczyna, widziałem już ją wcześniej, bo jest z tego samego miasta, ale nigdy nie miałem okazji pogadać.
Aż do czasu, jechaliśmy sobie tak, podczas 2 i pół godzinnej podróży, nie wiem czemu ale potrafiłem się otworzyć przed nią, rozmawialiśmy na wiele tematów, poruszaliśmy tematy wesoły, wrażliwe czy nawet smutne, multum emocji, cała mieszanina 🙂
Dziewczyna zaczęła mi się zwierzać że jest z chłopakiem od kilku lat, później zaczęła na niego narzekać, ale twierdziła ze jest do niego przywiązana, ja też mówiłem o swoich związkach, zżyłem się z tą dziewczyną trochę, może dlatego że jakoś potrafiliśmy się między sobą otworzyć, i złapaliśmy wspólny język, myślę że kolejne spotkanie było by jeszcze ciekawsze 🙂
Po podróży, powiedziała że jak będę jeszcze raz jechał to żebym jej dał znać, osobiście mam taką zasadę że nie ”ruszam” zajętych kobiet, ale w tym przypadku jest coś na rzeczy, wzięło mnie do tej dziewczyny w jakiś sposób…
Co wy myślicie o tej sytuacji?
Myślę, że okazało się, jak cudownie jest móc się przed kimś otworzyć. Robi się taki efekt „wow”, że od razu się jakoś angażujemy. Widać, jak brakuje nam tego i jak się zdarzy z kimś pogadać szczerze, to naturalnie tworzy się więź. Bardzo tęsknimy do takich relacji. Ich deficyt to jeden z największych braków naszych czasów.
Oj masz racje, tak właśnie bywa, to tak jak woda na pustyni, gardło pali, susza i ciągnie Cię jak widzisz źródło, myślę że Ona też tego potrzebowała, bo najpierw miała lekki dystans, ale mimo wszystko się otworzyła 🙂
Muszę powiedzieć, że uwielbiam czytać Twoje teksty. Są takie różnorodne i to pod wzlędem tematu (ok, cały czas związane z Bogiem, ale w różnych „kategoriach”) i pod względem formy. Bardzo przyjemnie się czyta, a przy okazji myślę, że i użyteczność jest spora. Także dzięki za to!
Dzięki Ala!
Ciebie też chętnie poczytam znów.
Mnie zastanawia fragment twojego tekstu dotyczący czekania, aż Bóg da nam zlecenie. Jeszcze nie tak dawno temu sam tak prosiłem. Dzisiaj Bóg po prostu uczy mnie reagować na potrzeby różnych osób. Znajomych i nie znajomych. I to sprowadza sprawę do tego, co napisałaś, że wystarczą zaledwie dwie osoby, aby móc służyć.
Super tekst, który powtarza pewną ważną prawdę, której nigdy dość powtarzania. 🙂
Siła tych prostych prawd jest wielka, jak się odkryje ich częstotliwość użytkową. Jak one zejdą na ziemię i zaczną być praktyczną częścią życia