Droga w górach

Droga do Boga

Każdy z nas ma swoją drogę, która zaprowadziła go do „tu i teraz”. I pewnie poprowadzi dalej do „jutro i tam”. Podobnie jest z Bogiem. Bo każdy odnajduje go na własny, piękny i unikalny sposób. No a mi nie zostaje nic innego jak opowiedzieć jak to z tą droga było u mnie.

Życiorys

Otóż jak większość ludzi w Polsce pochodzę z rodziny katolickie. Czyli co niedzielę do kościoła na godzinę, ewentualnie przy okazji jakiegoś święta i tyle. Zero Biblii, zero Jezusa, zero Boga.

Pewnie by tak zostało, gdyby nie informacja o tym, że umarła moja siostra. Miała dwa lata, a ja wtedy osiem więc niespecjalnie docierało do mnie, co właściwie się stało. Ale z perspektywy czasu myślę, że właśnie tak zaczęła się moja droga do Boga.

Na Początku Boga nie było

Parę dobrych lat później, kiedy byłem już trochę bardziej świadomy, a przy okazji powoli zaczynałem myśleć samodzielnie, doszedłem do wniosku, że do luftu z takim Bogiem. Pozwolić na to, żeby umarła niewinna 2 letnia dziewczynka? Przecież to niesprawiedliwe!

Idąc tym tropem myślenia doszedłem do wniosku, że go nie ma bo miał być dobry i sprawiedliwy, a nie był. Teraz, z perspektywy czasu, myślę, że wcale nie przestałem w niego wierzyć, a tylko się na niego śmiertelnie obraziłem. I tak na parę lat z Polaka-Katolika stałem się walczącym ateistą. Oczywiście tylko poza domem, bo w domu bałem się ujawnić.

Bóg w Muzyce

Kolejna zmiana przyszła od strony muzyki, a mianowicie od reggae.

Od razu wpadła mi w ucho, więc zacząłem szukać więcej informacji. Okazało się, że to część większej kultury, a nawet czegoś, co można by nazwać, para-religią. No i znowu krok po kroku, miesiąc po miesiącu, pojawiły się u mnie trójkolorowe flagi, dredy i portret ostatniego cesarza Etiopii. Tego, którego w ruchu rastafari uważa się za wcielenie Jezusa.

Książka

Na ostatnią zmianę złożyły się dwie rzeczy. Pierwsza z pozoru prozaiczna, bo w końcu od tego powinienem był zacząć: biblia. Po prostu zacząłem czytać ją ze zrozumieniem. I coraz bardziej dochodziłem do wniosku, że to całe rasta się dość mocno kupy nie trzyma. Jakiś człowiek wcieleniem Jezusa? To chyba nie tak miało działać. Im więcej czytałem tym więcej luk w moim dotychczasowym podejściu widziałem i tym bardziej czułem się pośrodku niczego.

A drugą rzeczą była pierwsza wizyta na odwyk.com i całkiem nowe spojrzenie na kwestie wiary, Boga i naśladowania Jezusa.

No ale żeby nie było tak nudno i prosto, to jeszcze opowiem jak znalazłem się jako autor na tej stronie.

Ja, autor

W moim otoczeniu niestety nie ma zbyt wielu chrześcijan i niezbyt często miałem okazję gadać o Bogu i Jezusie. A jak już się ktoś trafił, to były to rozmowy z serii: kłótnia w barze przy piwie. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby mieć jakiegoś bloga albo inne miejsce, gdzie mógłbym o tych sprawach pisać.

Dzień później przyśniło mi się, że rozmawiam z Martinem na jakiejś imprezie w Hiszpanii. Przyznam, że nie wiedziałem wtedy ani o tym, że się do Hiszpanii wybiera ani o istnieniu tego bloga. Ani też nie znam go osobiście.

A kilka dni później trafiłem przypadkiem tutaj. I pomyślałem, że Bóg dał mi dokładnie to, co chciałem i to potrzebowałem.

I taka jest moja historia. Prosta, ale życie nie zawsze musi być skomplikowane.

2 komentarze

  • Po swoich doświadczeniach życiowych musiałbym być głupi aby stwierdzić tak spokojnie że Bóg jest miłosierny 🙂
    Ta cała machina religijna dostaje w swoje łapska niczemu nie świadome dzieci, indoktrynuję ich, wmawia to i owo i zastrasza przed karą Bożą albo piekłem, aby przypadkiem nie pomyśleli o odejściu z tej machiny 🙂
    I tak żyjemy do końca życia, ciężko mi sobie wyobrazić kogoś kto stworzył miliardy galaktyk a byłby zainteresowany tym czy mam pracę, czy nie 🙂

    • Wydaje mi się, że mówisz o kościele katolickim, choć i jego obrębie są ludzie którzy sensownie i mądrze mówią o Bogu. To że byles ochrzczony jako niemowlę nie czyni z ciebie chrześcijanina. Czyni to dopiero twoja własna decyzja, że chcesz z Nim żyć ergo naśladować Jezusa. Nie widzę w tym wypadku nic z jak to nazwales machiny.

      Czemu miałby się nie interesować twoja pracą i ogólnie pojętym życiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *