Buty

Moje hiszpańskie zakupy

Malaga to słoneczny kraj.

Każdy kto o tym wie, zabiera ze sobą sandały, ale ja miałam inny plan. Chciałam je kupić na miejscu. Przy locie z walizką, każdy gram jest cenny.

Plan wydawał się być genialny! Jak wylatywaliśmy, w Polsce było 16 stopni, jak dolecieliśmy było 30.

Dotarliśmy do mieszkania klimatyzowanym autobusem. Przy sporym stresie nie było czasu myśleć o nogach. Miałam ubrane adidasy i nie było problemu.

Problem

Następnego dnia wybraliśmy się załatwić kilka ważnych rzeczy na mieście. Pogoda nas nie zawiodła, znowu było ponad 30 stopni. Musiałam przejść kilkanaście kilometrów, tym razem w trampkach. Czułam, że nogi mi się gotują i że buty stają się ciasne.

Kolejnego dnia historia się powtórzyła, tyle że już nie chodziliśmy na nogach. Jeździliśmy rowerem. W pełnym słońcu.

Dłużej tego nie wytrzymam! Postanowiłam, że trzeciego dnia pojadę sama do miasta i kupię sandały. Jak postanowiłam, tak zrobiłam.

Na polowaniu

Pojechałam w stronę centrum. W połowie drogi zostawiłam rower, bo spodziewałam się, że za rogiem zaczną się sklepy. I były, ale nie z butami. Trafiłam na chiński. Mieli wszystko oprócz butów.

Szłam dalej, mijając po drodze wąskie uliczki i wesołe hiszpańskie knajpki. Sklep zobaczyłam dopiero po trzech kilometrach chodzenia. Wchodzę, patrzę i radość: przeceny!

Cudownie – myślę sobie. – Będzie tanio.

Ale nic z tego. Albo za cienki pasek albo za bardzo babciowate, albo zły rozmiar.

W kolejnym sklepie to samo. W następnym te same modele co w poprzednich i ten sam problem. Nie ma co wybrać.

Na początku byłam wybredna. Ale po przejściu dziesięciu sklepów w hiszpańskim słońcu, nogi zaczęły mi wchodzić tam, gdzie nie powinny. Chciałam już kupić naprawdę cokolwiek. Ale w tym momencie sklepy się skończyły.

Zostały tylko restauracje i ekskluzywne sklepy odzieżowe.

Klęska

Po trzech godzinach zakupów pierwszy raz w życiu byłam tak sfrustrowana i wkurzona. Zmarnowałam tyle czasu i nic nie kupiłam. Problem został nierozwiązany. Czułam jak nogi proszą mnie o trochę powietrza.

Przypomniałam sobie, że dzień wcześniej, po drodze na plażę, widziałam sklep obuwniczy znanej marki. Poszłam jeszcze tam. Miałam do niego kilometr, ale to był jeden z dłuższych kilometrów w moim życiu.

Stwierdziłam, że bez butów nie wyjdę.

Na pierwszych półkach klapki i sandały na wybieg. Albo takie do kościoła. A ja potrzebuję w góry i do wody…

O, jest! Widzę kandydata.

Dobry rozmiar. Dobra cena. Mierzę… Pasują! Biorę!!!

Do kasy poszłam boso, bo w sklepie podłoga nie parzy Kupiłam.

Zwycięstwo

Ubrałam sandały na ukiszone nogi i uwierzcie, że dawno nie byłam tak szczęśliwa! Czułam jak stopy biorą głęboki oddech i ja też odetchnęłam z ulgą. Szłam do parku ciesząc się jak małe dziecko.

Usiadłam i wtedy dotarło do mnie, że to przecież tylko buty. Mała rzecz, a ja się cieszę, jakbym właśnie znalazła lekarstwo na raka.

Ale myślę, że w życiu często są takie sytuacje: czegoś bardzo chcesz, wyczekujesz i nic. I czas czekania się przedłuża i przedłuża…

Czasem Bóg chce, żebyśmy się czegoś jeszcze nauczyli. Coś jeszcze przemyśleli. I nie tracili nadziei.

Tak, wiem, że te buty to błaha rzecz, ale uparłam się i nie zrezygnowałam. Koniec końców ta nadzwyczajna, wyczekana radość zakryła całą frustrację i przegoniła wszystkie negatywne odczucia.

Im dłużej czekasz, tym radość końcowa będzie pełniejsza.

Myślę sobie jak wielka będzie radość, gdy w następnym życiu spotkamy się z Jezusem. Nie mogę sobie tego wyobrazić.

5 komentarzy

  • Fajna historia, ale nie zgadzam się z końcowym wnioskiem. Z tego wynika, że najlepiej jest na wszystko czekać w nieskończoność. Ja bym raczej powiedział, że im bardziej czegoś pragniesz, potrzebujesz i im więcej pracy w to włożysz, tym większa radość, kiedy to zdobędziesz.

    • Masz rację, ale uważam że jest to trafne rozszerzenie moich wniosków. Powinno być napisane „Im dłużej czekasz i im więcej wkładasz wysiłku w osiągnięcie tego czego pragzniesz, tym radość będzie większa kiedy to zdobędziesz”.

  • No i teraz żałuję, że nie byłam z tobą na żadnych zakupach. Bo ja się na nich za szybko poddaję. Ale na przyszłość to już będę wiedziała, jak wytrwale szukać sandała ?

Skomentuj Lukszmar Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *