Sorry, nie jesteś centrum wszechświata

Ostatnio przyczepił się do mnie pewien temat, który w sumie przewija się w moim życiu od jakiegoś czasu. W twoim pewnie też, tylko czy zdajesz sobie z tego sprawę?

Mieszkam w Anglii, zazwyczaj mówię płynnie po angielsku, czasami łapiąc nawet brytyjski akcent. Moja znajoma Monika (która też mieszka w Anglii) zapytała mnie, czy zdarza mi się nie potrafić sklecić zdania po angielsku. Moja odpowiedź niestety brzmiała „TAK”, mimo że jestem w angielskim biegła.

BLOKADA

To jest dziwne, bo jak gadam z imigrantami, to śmigam po angielsku, że aż wióry lecą. Za to jak przyjdzie mi pogadać z Anglikiem, a już nie daj Boże z Anglikiem w garniturze, to dukam jakbym dwa dni temu przyleciała do Anglii. Monika ma tak samo!

Miałam nawet gorsze sytuacje z językiem polskim. Były momenty, że Martin coś co do mnie mówił, a ja nie potrafiłam wydukać z siebie ani jednego słowa. Miałam jakąś blokadę – im bardziej o niej myślałam, tym trudniej było z niej wyjść. Podobnie miała moja bardzo inteligentna koleżanka ze swoim wykształconym chłopakiem. Dostawała mroczków przed oczami i nie potrafiła mu odpowiedzieć na proste pytania. Zapytałam jej, czy gdybym to ja zadała jej te same pytania, to czy byłaby mi w stanie odpowiedzieć. Powiedziała, że pewnie!

Czy ty sam nie masz sytuacji, że chcesz komuś coś powiedzieć, ale jak już zaczynasz mówić, to zapominasz języka w buzi i bełkoczesz jak idiota? Po twojej twarzy rozlewa się ciepło i wiesz, że zaczerwieniłeś się jak burak. A może ktoś cię zawstydza?

Dlaczego tak się dzieje?

Wiesz dlaczego – bo jesteśmy egoistami! Myślimy w trakcie rozmowy nie o temacie, tylko o sobie! O tym jak wypadniemy i co pomyśli sobie o nas ta druga osoba. I to zarąbiście przeszkadza w rozmowie!

Zauważyłam, że jak gadam z jakimś Arabem to mam w dupie, co on sobie o mnie pomyśli i gadam płynnie. Ale ANGLIK! Przecież każdy Anglik jest egzaminatorem i na koniec rozmowy wystawia oceny. A ja muszę wypaść świetnie, ale im bardziej się staram, tym gorzej mi to wychodzi!

To samo było z Martinem, nie mogłam wydusić z siebie słowa, bo miałam wrażenie że to jest bóg, a ja szara myszka. Co się będę odzywać, skoro cokolwiek powiem, to on pomyśli, że głupia. Przecież ja WIEM, co on o mnie pomyśli! Akurat nie mam nic wystarczająco inteligentnego do powiedzenia, żebym mogła zabłysnąć, to się lepiej zamknę. Skupiałam się na sobie, na swoim „dobrym” samopoczuciu.

ROZWIĄZANIE

W tych wspomnianych sytuacjach widzę kilka aspektów. Po pierwsze, nadajemy tej drugiej osobie status jakiegoś boga, kogoś lepszego od nas, przed kim nie chcemy głupio wypaść. Rozwiązanie tego problemu jest głupie, ale działa. Wystarczy pomyśleć, że to nasze „bóstwo” też jest człowiekiem. Może i inteligentny, ale też sra, puszcza bąki i grzebie w nosie. To od razu sprowadza na ziemię i zmienia styl rozmowy.

Druga rzecz jest w tym, żeby przestać sobie wyobrażać, co ta druga osoba o nas pomyśli. I tak w 99% przypadków się pomylisz! Serio, nikt nie ma mocy czytania w myślach, także i ty sobie odpuść. Ja też kiedyś byłam na to chora. Wyobrażałam sobie, co każda przechodząca obok osoba sobie o mnie myśli. Byłam pewna, że jestem centrum wszechświata i każdy człowiek zaprząta sobie mną głowę. Zachowywałam się tak, żeby im się podobać. Zbudowałam sobie w głowie cały świat tego jak postrzegają mnie inni, obcy ludzie. Jak sobie uświadomiłam, że to jest tylko moja wyobraźnia, to dopiero wtedy poczułam się wolnym człowiekiem. Walka z tymi myślami trwała przez jakiś czas, ale udało mi się je najpierw blokować, a później kompletnie przestały do mnie wracać.

Trzecią rzeczą jest skupienie się na komunikacie i na drugiej osobie. Jeśli masz tą pustkę przed oczami i właśnie sobie wkręcasz, że nie możesz nic powiedzieć i że ta druga osoba już wytwarza sobie zdanie na twój temat, to przekieruj myślenie na informację. Dużo łatwiej jest prowadzić ciekawą rozmowę, kiedy zamiast skupiać się na tym, jak się teraz czujesz, skupiasz się na tym, o czym teraz rozmawiacie i jaki jest punkt widzenia tej drugiej osoby. Czysty komunikat.

Ostatnią już rzeczą jest danie sobie prawa do gadania „głupot”. Coś, co dla ciebie jest głupotą, dla drugiej osoby może okazać się mądrością życiową. Twoje doświadczenie i opinia są tak samo cenne jak opinia rozmówcy. Nie decyduj za innych, czy warto z tobą rozmawiać i czy warto cię słuchać.

Nie bójmy się gadać i nie skupiajmy się tyle na sobie!

Twój komunikat jest cenny, a ten głos, który ci podpowiada, co inni myślą na twój temat, jest zbędny.

Zresztą niech se myślą co chcą, bo czy to jest pozytywne czy negatywne, pomyślą o tobie przez dwie sekundy spośród 57600 dostępnych w ciągu 16 godzin dnia. A zaraz potem zapomną, tak jak ty zapominasz o nich.

6 komentarzy

  • Ojjj. Bardzo prawdziwe. To chyba ze szkoly sie bierze i traumy dziecięcej po odpytankach przy tablicy 🙂 Ile to dzieci się nastresują, ze źle wypadną, będą posmiewiskiem albo co gorsza dostaną lufę. Jeżeli czegoś nie wiedzą wola siedzieć cicho niz zapytać. Smutne to bo nic się w tych szkolach nie zmienia.

    • Ania to jest bardzo możliwe, że przyczyna wynika z tresury szkolnej. Wynika też pewnie z hierarchicznego podejścia do ludzi, które w Polsce jest bardzo popularne i często praktykowane. W końcu, ksiądz, pani dyrektor, czy pani urzędnik, to trochę inny gatunek człowieka niż zwykły obywatel. Zwłaszcza na wsiach.

      Na szczęście im człowiek starszy, tym bardziej świadomy i może zacząć walczyć z niepożądanymi odruchami 🙂

  • Fajne, dzięki. Szczególnie jak się ma coś powiedzieć przed większą ilością ludzi to te wszystkie efekty działają do kwadratu.

    • To prawda, ale podobno praktyka czyni mistrza! 🙂 No, albo można się poddać po pierwszej próbie i dojść do wniosku, że ja się do tego nie nadaję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *