Chrzest w wannie

Chrzest dzieli ludzi.

Jedni widzą w tym rytuał magiczny, który oczyszcza z grzechu pierworodnego i zmienia czarodziejsko status duchowy człowieka. Inni widzą w tym rodzaj symbolicznej formalności, która niczego sama nie zmienia.

Pomiędzy jednymi i drugimi jest cała masa ludzi, którzy albo nie za bardzo się interesują, albo nie za bardzo rozumieją, ale tak czy inaczej – na czuja i na intuicję – stosunek do chrztu magiczny mają. Mniej lub bardziej.

PO CO JEST CHRZEST

Grzechu pierworodnego w Biblii nie ma, więc nie za bardzo wiadomo, co tu by się miało w ogóle kasować i czyścić za pomocą wanny, rzeki czy kropidła. Bóg mówi jasno i wyraźnie, że każdy za swój własny grzech odpowie, tylko i wyłącznie. Nigdy za grzech kogo innego.

Z tego rozróżnienia pięćset lat temu wyrośli baptyści. Baptyści, czyli „Chrzciciele”. Baptyści oderwali się od Kościoła Rzymsko-Katolickiego, bo się nie zgadzali w sprawie chrztu i w stu innych sprawach. Do dzisiaj traktują sprawę chrztu priorytetowo, no bo przecież głupio nazywać się „Chrzciciele” i machać ręką na sprawę chrztu. Baptyści podkreślają, że chrzest ma być świadomy, przemyślany, z własnej woli. I nie magiczny, tylko symboliczny.

Wspominam o tym dlatego, że tak się akurat zdarzyło, że kiedy przyszła pora na mój chrzest, byłem akurat bywalcem kościoła baptystów w Krakowie. Przeczytałem Biblię, znalazłem w niej chrzest, i zacząłem myśleć:

potrzebne mi to?

Myśl nie jest taka głupia. Sam Jezus do chrztu miał stosunek dużo bardziej obojętny niż się wydaje. Co prawda dał się w Jordanie zanurzyć, ale Jan Chrzciciel, który go nurzał, był mocno niechętny. I nie dziwię mu się, bo mu to jakoś zaburzało symbolizm. Jan zanurzał ludzi w rzece, bo znalazł w tym znaczenie – była to publiczna deklaracja tego, że człowiek ma dość grzeszenia i odtąd chce być czysty. Zawrócić swoje brudne życie w drugą stronę i zacząć nowe jako człowiek czysty. I mokry.

I oto przychodzi Jezus, który takiej deklaracji nijak nie potrzebuje i prosi o zanurzenie. Gdzie tu sens? Gdzie logika? Jan Chrzciciel zgłosił więc obiekcje. W odpowiedzi Jezus dał do zrozumienia, że się co prawda z Janem zgadza, ale ma swoje powody, więc zróbmy to i chodźmy do domu.

Zrobili, i poszli do domu.

Stosunek Jezusa do chrzczenia pozostał raczej mało entuzjastyczny, a dowodem ostatecznym na to jest zdanie z ewangelii, które informuje nas, że sam Jezus nikogo nie chrzcił. Zostawiał to swoim uczniom. Oni to widocznie bardziej lubili.

CHRZEST W WANNIE

Tak czy owak w kwestii tego całego chrzczenia trzeba się zgodzić z tym przynajmniej, że albo jest to obrzęd magiczny albo symboliczny. Ewentualnie jednego z elementami drugiego, co miało miejsce na przykład u baptystów.

Mają oni w niektórych kościołach specjalne „baptysteria”, czyli takie baseniki. W przygotowanym dniu zjeżdżają się na nabożeństwo i w wybitnie uroczystym nastroju dokonują zanurzenia. Ubierają na tę okoliczność ludzi nurzanych w takie specjalne białe ubranka, które po wyjściu z wody oblepiają miłośnie świeżego wynurzonego. Wyglądają wspaniale, zwłaszcza na młodych dziewczynach. Dookoła tego są kwiaty, recytacje, pieśni, formułki i Bóg jeden wie co jeszcze. Oczywiście wszystko symboliczne, jakby kto pytał. Ale tych symboli jest taka masa, że trudno nie mieć wrażenia, że ten chrzest ma dla nich dużo większe znaczenie niż tylko formalność, która niczego nie zmienia.

Czego dowodem jest prawo wewnętrzne, że bez chrztu nie można zostać członkiem kościoła baptystów.

Kto mnie więc zna, ten się nie zdziwi, że po świeżym przeczytaniu w Biblii o prostym życiu pierwszych chrześcijan, dostawałem mdłości na myśl o ceregielach i odświętnościach kościoła, który już zacierał ręce na smakowity chrzest takiego nowego Martina znikąd. Albowiem pamiętajcie, że nowi członkowie kościołów protestanckich pojawiają się zazwyczaj przez pączkowanie: starzy członkowie robią dzieci, dzieci kręcą się od urodzenia w klimatach kościelnych, i jakoś tak zupełnie z własnej woli doznają potrzeby żeby się ochrzcić i też należeć do kościoła. Tak jak mama, tata, dziadek, prababcia i czterdzieści wujków i cioć. Z których nikt, żeby było jasne, nikogo do niczego nie zmusza.

Kiedy więc pojawia się w kościele ktoś zupełnie spoza rodziny, cały kościół przyjmuje ten fakt z zachwytem. No bo po pierwsze jest to dowód, że oto skutecznie wypełniamy misję Jezusa. A po drugie jest plus, że dzieci będą miały z kim się dobierać w pary. No bo ileż można krzyżować w kółko Kołodziejów, Kowalczyków i Sewerynów – starożytne rody baptystyczne. Cud to istny i łaska Boga, że przy tak zawężonej puli genetycznej, tak mało chorób genetycznych u protestanckich dzieci.

Niestety rozczarowałem wszystkich.

Bo nie miałem najmniejszej ochoty na chrzest ani w baptysterium, ani w baseniku, ani w wannie. To nie tylko kwestia gustu. To kwestia symboliki.

ZNACZENIE CHRZTU

Miałem ten sam problem co Jan Chrzciciel: otóż skoro chrzest ma znaczenie wyłącznie symboliczne, to o ten symbolizm trzeba zadbać. Chrzest to jedna wielka metafora i żeby nie zmienił się w kpinę i nonsens, musi być odczytany wyraźnie i jednoznaczne.

Samo zanurzenie człowieka w wodzie jest właśnie takim wyraźnym i jednoznacznym powiązaniem fizycznego gestu z odczytywanym znaczeniem. Coś brudnego zostaje wyczyszczone. Ktoś na moment znika, wstrzymuje dech, umiera może nawet i zaraz potem podnosi się nowy, żywy, czysty.

Takie odczytywanie procedury zanurzenia i wynurzenia jest tak wyraźne, silne i uniwersalne, że nie wymaga żadnych słów. Jest ponadkulturowe i ponadczasowe, bo każdy rozumie czym jest woda, brud i czystość. Każdy wie jak się czuje, kiedy jest pod wodą i wie jak się czuje, kiedy się nagle z wody wynurzy.

Ta prosta operacja zanurzenia i wynurzenia jest najlepszym, co można było wybrać jako ponadczasowy symbol wielkiej życiowej zmiany, którą jest decyzja o naśladowaniu Jezusa.

Tak, zanurzenie to sprawa jasna. Ale w czym?

WODA

Co symbolizuje akt zanurzenia, to wiemy. Człowiek zanurzany symbolizuje siebie samego. Kim jest ten, kto go zanurza? Też na czuja rozumiemy – przyjacielem, może przewodnikiem, który sam już jest po drugiej stronie i teraz przekazuje to, co sam kiedyś otrzymał.

Ale co symbolizuje woda?

To powinno być chyba najprostsze – no Boga przecież, przede wszystkim. Bo cóż innego? Woda to coś, co możemy zrozumieć w małych ilościach, ale w dużych nie możemy nad tym zapanować. To rzecz mocna, wielka i groźna. Zbyt długa i intensywna obecność w wodzie może wręcz zabić.

Jeżeli tak do tego podejść, to różnić się będzie wymową chrzest w oceanie od chrztu w wannie. Wymowa pierwszego to deklaracja: mój Bóg jest wielki jak ocean i nikt nad nim nie panuje! Drugie mówi: nalewam se Bozię kiedy chcę, nie za zimną, nie za gorącą. A jak skorzystam, to se spuszczę.

I tak to właśnie jedną zmianą można zmienić mocny symbol w śmiech na sali.

Przykładem skrajnym jest procedura przyjęta w Kościele Katolickim, gdzie już nawet wanny nie ma, tylko są krople z kropidła. Zupełnie jakby Kościół chciał nam powiedzieć: pamiętaj, że Bóg jest w ręce naszych kapłanów, w pełni go kontrolujemy i możesz go dostać tylko kilka kropel.

W tych różnych wersjach chrztów ci, którzy chrzczą, nie uświadamiają sobie, jaką budują symbolikę tego, co robią. Ale zadziwiające jest to, że ta symbolika zazwyczaj doskonale się sprawdza!

Chrzest w wannie organizują najczęściej ci, którzy Boga chcą kontrolować niczym kran z wodą. Najlepiej indywidualnie. Każdy guru sam Boga odkręca i zakręca.

Chrzest w baptysterium lubią ci, którzy mają do Boga większy szacunek, ale kontrola też być musi pełna. Z tym, że kontrola jest zbiorowa i zorganizowana, na poziomie kościoła.

Kropią wodą po głowie ci, u których kontrola jest tak ścisła, że Bóg już prawie w ogóle nie występuje. Wydziela się go wiernym na krople.

I na końcu zostają ci, którzy nie chcą Boga kontrolować. I chcą go dużo. To ci, którzy się chrzczą w rzekach, jeziorach, morzach i oceanach. Pod niebem, nie pod dachem.

SYMBOLIKA MA ZNACZENIE

I to był prawdziwy, najważniejszy powód, dla którego odrzuciłem pomysł baseniku i kościoła. To ten sam powód, dla którego ja w wannie nikogo chrzcić nie będę, bo symbolika czegoś takiego urąga Bogu. W każdym razie temu Bogu, w którego ja wierzę.

Jak mówi Biblia: Bóg nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką. Dlatego twierdzę twardo i zdecydowanie, że daleko lepiej nadaje się na chrzest kałuża pod chmurką niż wanna pod dachem.

Ktoś powie: symbolika nieważna. Po co szukać tu znaczeń na siłę?

Po pierwsze: nie na siłę, te znaczenia są czytelne i wyraźne dla każdego, kto ma oczy i ich używa.

A po drugie: skoro symbolika nieważna, to po co w ogóle chrzcić? Przecież Biblia jasno mówi, że nie ma w tym żadnego magicznego znaczenia. Czy z chrztem czy bez chrztu, człowiek tak samo do raju nie trafi inaczej, niż przez Jezusa – przynajmniej tak mówi Pismo. Czy nie jest najlepszym dowodem ten nieochrzczony, któremu Jezus powiedział na krzyżu „jeszcze dziś będziesz ze mną w raju”?

Więc skoro już chrzcić, to niech ten symbol coś znaczy i niech ma jakiś sens. Niech go widać i słychać, niech pełnia znaczeń przekazuje bez słów, że oto człowiek zmienia swoje życie, że stary człowiek znika pod wodą, a wynurza się nowy. I że źródło tej przemiany nie jest zbudowane ręką ludzką. Woda jest bez kranu, a niebo jest bez granic.

I nie chodzi tu w ogóle o to, że Bóg „uzna” chrzest albo „nie uzna”. Tu nie ma nic do uznawania, bo powtarzam: sam chrzest niczego nie zmienia. Nie ma chrztów „prawidłowych” i „nieprawidłowych”, „ważnych” i „nieważnych”.

Ale mogą być chrzty, które warto pamiętać i chrzty, o których lepiej zapomnieć. Chrzty pełne znaczenia i puste rytuały. Chrzty co dają do myślenia i chrzty co dają powód do śmiechu.

I ja sobie myślę, że dobrze zacząć życie chrześcijańskie od czegoś pięknego i pełnego znaczenia.

3 komentarze

    • Temat głęboki i szkoda że nie można wymienić myśli, w szczególności sam pomysł organizowania chrztu kameralnego, jest niebiblijny (list do Rzymian 6;3-24).

      • Przeczytałem ten fragment co podałeś, ale gdzie tam jest w ogóle coś o chrzcie, a już szczególnie kameralnym czy publicznym? I dlaczego nie można „wymienić myśli”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *