Żyjemy w trudnych czasach? Chyba żartujesz!
Albo jesteś do tego stopnia rozpieszczony albo wystraszony, że najmniejsze zakłócenia w doświadczeniu rajskiego komfortu ery dobrobytu to już dla ciebie trudne czasy.
O Bogu po ludzku
Żyjemy w trudnych czasach? Chyba żartujesz!
Albo jesteś do tego stopnia rozpieszczony albo wystraszony, że najmniejsze zakłócenia w doświadczeniu rajskiego komfortu ery dobrobytu to już dla ciebie trudne czasy.
Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale: jedziemy po zioło!
Dokładniej to po rumianek. Albo korzeń prawoślazu. A ty myślałeś, że co? O, ja się domyślam, co. Ale przecież niejedno zioło jest na świecie.
I w tym jest właśnie problem z ludźmi: upraszczają sobie świat do jednego zioła. Tego, które akurat teraz ich interesuje. Tego, o którym akurat wszyscy mówią. Tego, które akurat każdy ma na myśli. Mimo, że przecież nie ma czegoś takiego jak „wszyscy” i „każdy”, bo ty masz własny zestaw ograniczeń i przesądów, ja mam własny i nasz sąsiad też ma własny.
Są plusy kryzysowych sytuacji. Nieliczne, ale istotne. W czasie kryzysów na przykład dużo brzydkiej prawdy wyłazi na jaw, niczym dupa z pokrzywy. Stają się wyraźnie widoczne rzeczy, które trudno było wcześniej zauważyć. Jak ową dupę właśnie.
Dziś, w niedzielę palmową epidemii paniki z roku 2020, prymas Polski Wojciech Polak wygłosił przemówienie. Związał w nim nierozerwalnie posłuszeństwo władzy z piątym przykazaniem. Dokładniej mówiąc, powiedział, że kto wychodzi z domu zamiast posłusznie nie wychodzić z domu, ten zabija.
Jest taka stara, sprawdzona metoda nawracania ludzi. Można ją opisać w dwóch punktach:
Po co jest psycholog? Teoretycznie: ma leczyć duszę. W której istnienie nie wierzy. Będąc tak długo chrześcijaninem odkryłem, że współczesna psychologia usiłuje robić generalnie to samo co robi Jezus i Bóg – tyle że bez Boga i bez Jezusa.
„Czy bić dzieci?”
Niby proste pytanie, a każdy słyszy je inaczej. Jeden słyszy tak: „czy lać dzieci krwawym pasem nie panując nad sobą” a drugi: „czy wychowywać dzieci sprawiedliwie i mądrze ku chwale Boga i Ojczyzny„.
Jaka jest prawda? Taka, że nie idzie się dogadać bez zrozumienia.
Od ponad 20 lat piszę a od kilkunastu gadam do mikrofonu na temat Biblii, Boga i łączenia tego z życiem. Dużo pytań dostaję, ale jedno powtarza się często i regularnie: jak to zrobić żeby ten Bóg coś do mnie mówił?
Ile tysięcy razy słyszałeś już piosenkę „Jingle Bells„? Puszczają ją w każde święta w każdym sklepie. Jest jak epidemia zombie: nie da się przed nią uciec. Ale ile razy słyszałeś czwartą zwrotkę? Ha, zgaduję, że nawet nie wiedziałeś, że jest więcej zwrotek. A wiesz o czym są? Zgadnij!
Mnożą się ostatnio w sieci teksty reklamowe pod tytułem „co mi daje kościół X”, gdzie pod „X” podstawia się swoją ulubioną wersję: katolicki, zielonoświątkowy, uliczny, domowy, taki, owaki.
To ja też napiszę co mi daje mój ulubiony kościół: kościół nieistniejący. Bo mój kościół X to kościół, do którego nie chodzę. Zdziwisz się, jak ci opowiem ile mi daje mój kościół!
Rok szkolny 2019/2020 zaczął się w Polsce od krzyża.
Na początku września 60 tysięcy ludzi przybyło na lotnisko do Włocławka (drugie tyle się zbierało po całej Polsce), żeby zachęcić się do „wspólnej walki z grzechem„, posłuchać o „masowym odejściu od wiary” oraz „stojąc pod krzyżem uczyć się od Jezusa wielkodusznego miłosierdzia„.
Nie wiem, nie rozumiem, nie znam się.
Niedawno przez Gdańsk w ramach Marszu Równości przeszła procesja. Wyglądała tak jak na zdjęciu: kolorowe panie z tęczami nad głową otaczały białego księdza, który niósł ukoronowane czerwone serce w kształcie organów płciowych żeńskich.
Dzień z życia Kościoła Mocy:
Agata pełna Mocy (to ta co wygląda jak strajkująca nauczycielka) zniszczyła Biblię Artura pełnego Mocy (to ten co wygląda jakby był w trasie i pobierał energie z kosmosu), krzycząc, że na tej sali jest tylko jedna rzecz, która nie ma Mocy, i jest nią Biblia.