Mieszkanie w UK, czyli Anglia i Bóg po raz trzeci

Po moim poprzednim wpisie myślałem, że to koniec niezwykłych i sugestywnych przypadków i teraz będę już zdany wyłącznie na siebie. Jednak Bóg po raz kolejny pokazał, że nie zamierza nagle zacząć mieć mnie w dupie tylko dlatego, że pewnie mógłbym sam sobie poradzić. Cieszy mnie to, bo dla mnie to kolejne potwierdzenie słuszności kierunku, który obrałem.

Przed rozpoczęciem poszukiwań pracy wydawało mi się, że to będzie właśnie najtrudniejsza część zadania. Okazuje się jednak, że znalezienie tutaj mieszkania jest porównywalnie – o ile nie jeszcze bardziej – wymagające.

Czytaj dalej

Czy Bóg żyje?

Po naszym ostatnim Odwyk Campie (czyli spotkaniu słuchaczy odwyk.com) postanowiliśmy poszerzyć działalność Odwyku i zebrać więcej ludzi chętnych do tworzenia nowych, ciekawych inicjatyw. W planach mieliśmy wakacyjny obóz dla dzieci z hiszpańskiej wioski. Już w styczniu 2023 zaczęły się przygotowywania, dzwonienia, zbieranie wolontariuszy. Uzbierała nam się grupka dziesięciu osób chętnych do pracy. Niestety nastąpił rozpad hiszpańskiej grupy wolontariuszy i musieliśmy ten projekt przesunąć na lepsze czasy.

Czytaj dalej

Co z tym planem?

Dwa tygodnie temu zakończyliśmy nasz szalony Euro Trip 2022! Dotarliśmy do Anglii, na północ, do zupełnie nowego miasta. Filmiki z trasy możecie zobaczyć tutaj.

Dobrze jest mieć przyjaciół bo, oprócz przechowania nam kilku niezbędnych rzeczy i chomika, ugościli nas po przyjeździe. Nie chcieliśmy im siedzieć długo na głowie, więc wymyśliłam że posiedzimy przez weekend, odpoczniemy, a w poniedziałek wyprowadzimy się do jakiegoś nowego lokum. Plan brzmiał nieprawdopodobnie, bo nie jest łatwo znaleźć dom w dwa dni. Stwierdziłam, że łatwiej będzie zacząć od pokoju i z czasem znaleźć wymarzony dom z ogrodem. W sobotę poszperałam po internetach, napisałam do kilku wynajmujących, a resztę zostawiłam w rękach Boga. Odezwało się do nas kilka osób, ale tylko dwie przyjmowały pary. Umówiłam nas na następny dzień, niedzielę, na oglądanie dwóch pokoi. Czytaj dalej

Statek w Southampton

Przeprowadzamy się. Znowu…

I znowu się przeprowadzamy.

Od trzech miesięcy mieszkamy w Portsmouth na południu Anglii. Ale od tygodnia chodziło mi po głowie nowe miasto: Southampton. Za pięć miesięcy kończy nam się umowa na mieszkanie, więc zaproponowałam Martinowi, żebyśmy się po pięciu miesiącach przeprowadzili. Martin powiedział: dlaczego nie. I przeszliśmy do codziennego życia.

Tydzień później dostałam SMS-a od naszej landlady, z zaproszeniem na ważną rozmowę.

Czytaj dalej

Jedziemy po zioło

Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale: jedziemy po zioło!

Dokładniej to po rumianek. Albo korzeń prawoślazu. A ty myślałeś, że co? O, ja się domyślam, co. Ale przecież niejedno zioło jest na świecie.

I w tym jest właśnie problem z ludźmi: upraszczają sobie świat do jednego zioła. Tego, które akurat teraz ich interesuje. Tego, o którym akurat wszyscy mówią. Tego, które akurat każdy ma na myśli. Mimo, że przecież nie ma czegoś takiego jak „wszyscy” i „każdy”, bo ty masz własny zestaw ograniczeń i przesądów, ja mam własny i nasz sąsiad też ma własny.

Czytaj dalej

Krok po kroku

Bóg na drugi dzień w Hiszpanii

Przede wszystkim: żeby lepiej zrozumieć historię, przeczytaj najpierw mój poprzedni wpis: Bóg na co dzień w Hiszpanii.

Jak wiecie jedną z pierwszych osób poznanych w Hiszpanii była Nati. To 75-cio letnia nauczycielka hiszpańskiego. Od razu się polubiłyśmy. Na jednej z jej lekcji wyszłyśmy na zewnątrz porozmawiać. Nati mnie zawołała, bo chciała mnie zaprosić do domu na… cotygodniowe czytanie Biblii.

Czytaj dalej

Sypialnia

U mnie działa

Pytanie o istnienie Boga zwykle rozpoczyna filozoficzne rozważania albo porównywanie logicznych argumentów. Jest też inna możliwość: opowiedzieć o swoich przygodach.

To jest oczywiście argument poniżej pasa. Bo co można odpowiedzieć na argument „u mnie działa”?

Czytaj dalej

Martin i Dominika w Zafarraya

Bóg na co dzień w Hiszpanii

Mieszkam obecnie w hiszpańskiej wiosce. Takie małe culo del mundo, koniec świata. No ale życie się toczy, więc wyznaczyłam sobie, co mam robić i na czym się skupić. Ustaliłam jako priorytet naukę hiszpańskiego. Angielski i grafika zeszły na drugi plan.

Czytaj dalej