Biblia mówi: człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce (1 Sm 16,7). Bóg czyta w naszych głowach. Niby banał, ale jak się nad tym zastanowić, można dojść do wniosku, że to przerażające: jesteśmy pod całkowitą, stałą obserwacją i to na dodatek w naszej najbardziej intymnej, prywatnej sferze – naszych myśli. Innymi słowy, w stosunku do Boga nie mamy absolutnie żadnej prywatności.
Tag - rozwój
Od samego początku mojej chrześcijańskiej kariery miałem problem z chrześcijanami.
Dziwny paradoks: chrześcijanin, co ma problem z chrześcijanami. Ale jeżeli wrócić do fundamentów Biblii, to ten paradoks przestaje być taki dziwny. Podstawą chrześcijaństwa jest przecież nie przynależność do tej czy innej grupy ludzi, ale osobista relacja z Bogiem, za pośrednictwem Jezusa. Ludzie są tu sprawą ważną, ale jednak wtórną.
I ja zaczynałem karierę właśnie tak, klasycznie: od Jezusa. Ludzkość mnie nie interesowała.
To była jedna z tych nierzadkich chwil, kiedy myłem zęby i zadałem sobie to pytanie. Bo spójrzmy prawdzie w oczy, moje życie nie jest zbyt romantyczne. Pracuję w firmie produkującej beton. A przecież jest tyle ciekawszych produktów. Lizaki w kształcie serca, różowe baloniki, albo miętowe peniski w czekoladzie.
Normalny człowiek zrobi wszystko, żeby tylko uniknąć w życiu porażki.
I nic dziwnego.
Smak porażki jest tak wstrętny, a uczucie tak upokarzające, że prędzej człowiek zrezygnuje ze wszystkich sukcesów, byle tylko uniknąć poczucia przegranej – świadomości, że nie wyszło, że żal, litość, beznadzieja.
Ludzie tacy już są. Strach przed porażką jest bardziej przekonujący niż nadzieja na sukces. Ale nigdy przepaść nie była aż tak ogromna jak w epoce elektronicznych mediów kieszonkowych.
Dwa tygodnie temu zakończyliśmy nasz szalony Euro Trip 2022! Dotarliśmy do Anglii, na północ, do zupełnie nowego miasta. Filmiki z trasy możecie zobaczyć tutaj.
Dobrze jest mieć przyjaciół bo, oprócz przechowania nam kilku niezbędnych rzeczy i chomika, ugościli nas po przyjeździe. Nie chcieliśmy im siedzieć długo na głowie, więc wymyśliłam że posiedzimy przez weekend, odpoczniemy, a w poniedziałek wyprowadzimy się do jakiegoś nowego lokum. Plan brzmiał nieprawdopodobnie, bo nie jest łatwo znaleźć dom w dwa dni. Stwierdziłam, że łatwiej będzie zacząć od pokoju i z czasem znaleźć wymarzony dom z ogrodem. W sobotę poszperałam po internetach, napisałam do kilku wynajmujących, a resztę zostawiłam w rękach Boga. Odezwało się do nas kilka osób, ale tylko dwie przyjmowały pary. Umówiłam nas na następny dzień, niedzielę, na oglądanie dwóch pokoi. Czytaj dalej
Jest temat. Bo jest dylemat: jak to jest z tym pomaganiem?
Niby oczywista oczywistość: pomagaj zawsze i wszędzie, to bliźnim wokół lepiej będzie. Uczyli się tego rycerze i harcerze, templariusze i wolontariusze. I faktycznie – zdobywać mądrość lub fizyczną siłę, żeby służyć słabszym w tych dziedzinach, wiele szlachetnego w sobie nosi. Oznaczało też zazwyczaj coś robić, a nie coś dawać. Ale współcześnie większość aktywności pod tytułem „pomagaj” kręci się wokół pieniędzy.
Po co jest psycholog? Teoretycznie: ma leczyć duszę. W której istnienie nie wierzy. Będąc tak długo chrześcijaninem odkryłem, że współczesna psychologia usiłuje robić generalnie to samo co robi Jezus i Bóg – tyle że bez Boga i bez Jezusa.
Jezus powiedział: “Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego”? Pamiętacie?
Ja miałam w życiu kilku trenerów. Jedni byli spokojni i cierpliwi. Inni wyciskali ze mnie siódme poty (po jednym na każdy dzień tygodnia), a także inne płyny, z których najkulturalniej wymienić łzy.