Fap fap…

O, przepraszam! Nie zauważyłem, że mam nową publikę. Wybaczcie, że tak niesmacznie zacznę, ale co właściwie można robić, jak nie ma dziewczyn?

W sumie to nie wiem, czy chciałem od tego zacząć. Chciałem się przedstawić. Ale skoro już od tego wyszło, to niech będzie.

Mam na imię Łukasz i jestem przegrywem. Nie wiedziałem o tym. Dowiedziałem się niedawno, gdy przeczytałem opis do jednej książki. Jej autorki opowiadają historie mężczyzn dobiegających trzydziestki, którzy nigdy nie byli na randce, o seksie nie wspominając.

Przez pół mojego bloga opowiadam o tym, jak mi źle, że jestem sam. Gdy przeczytałem o przegrywach z tej książki, odkryłem jednak znaczącą różnicę.

Ja mam nadzieję!

Nie uważam, że przegrałem życie. Mam bowiem liczne obietnice od kogoś, kto jest bardziej niż inni kompetentny i wiarygodny.

I może dobrze, że przeniosłem się na ten blog akurat teraz, gdy na poprzednim symbolicznie pożegnałem się z życiem. I może dobrze, że akurat w tym roku, po którym spodziewam się przełomów.

Ale kim ja w ogóle jestem? Otóż…

„Jaki ze mnie czarodziej? Jestem Harry. Tylko Harry.”

Tak, tak. Siedzę sobie w mieszkaniu w bloku i czekam na cud. Niewiele tutaj robię. Oprócz pracy i moich obowiązków kościelnych, to właściwie nic. Uwielbiam pisać. Prowadzę pamiętnik. Oglądam dużo YouTube. Słucham muzyki.

Powinno tu paść jeszcze jedno słowo. Co prawda padły już słowa: obietnica, kościół oraz cud, ale to jedno, kluczowe, nie. Niech więc padnie teraz:

BÓG!

Jak się głębiej zastanowić, to dalej nic nie wyjaśnia. Bo Bóg może być arabski, jak Allah. Może być słowiański, jak Perun, albo Światowid. Może być Zeus, Hades, Posejdon.

Dlatego ja się nie będę głębiej zastanawiał i zostanę przy moim Bogu, przy Bogu z Biblii, który stworzył świat, zrobił potop, pomieszał języki, zesłał swojego syna i jest. Jest i żyje, i wtrąca się w życie.

I o takim Bogu będę tutaj pisał. Choć może niewiele wiem o świecie. Mało wiem o życiu. Choć często mam wrażenie, że nic się u mnie nie dzieje, to jednak, ile dam radę, tyle wycisnę z tej zeschłej cytryny, z tych 24 godzin, 7 dni w tygodniu, które jednak zapełniam czasem tak, czy owak.

Czy to będzie ciekawe? Ja nie wiem. Mówią mi, że jest.

9 komentarzy

  • Pisz, pisz! Mówisz, że lubisz. Od Nabokova (i nie tylko od niego) mógłbyś usłyszeć, że nie ważne jest o czym, a ważne jest jak. No i ludzie oraz ludziska Ci mówią, że dobrze spełniasz ten wymóg, że się to podoba, że jest ciekawe. Pisz śmiało, a nawet śmielej, jeśli mogę tak powiedzieć.

  • Też jak na moje za mało tego fapu…

    Mówisz, że nic nie robisz, a zaraz potem o tym, że piszesz. Jakie to jest niby nicnierobienie? 😀

  • Jak fajnie dostać tyle komentarzy! Jak fajnie dostać takie miłe komentarze! Dziękuję! Czuję się bardzo zachęcony. Już piszę kolejne notki. W tej nowej sytuacji odkrywam, ile mam jeszcze do powiedzenia.

  • O, jaki lekki wpis. Po tytule spodziewałem się jednak czegoś innego.

    Tak przy okazji wspomnę, że Światowid, mimo, że stary, dzisiaj nadal ma wyznawców, ale pod lekko zmienionym imieniem. Dzisiaj nazywa się Światłowód 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *