Sprzątałem niedawno piwnicę. Taką małą, w bloku. Sprzątanie polegało na tym, że wyrzuciłem 90% rzeczy, które tam były. Ale „rzeczy” to eufemizm. Tak naprawdę to były śmieci. Stare papiery, stary styropian, stare farby, pudełka, drzwi, szyby, książki i nawet słoiki z przetworami poprzedniej właścicielki. Być może starsze ode mnie.
Po co to trzymałem?
Się przyda
Od samego początku świata powód do trzymania starych rzeczy jest zawsze ten sam: bo może kiedyś się przyda.
Człowiek chce mieć możliwości. Jak mu się zepsują drzwi, to akurat te z piwnicy będą jak znalazł. Przypalone, odrapane, z wybitą szybą… idealne drzwi. A ta zeschła farba? Jaka może być kiedyś użyteczna!
Teraz mam tam miejsce na 3 rowery, wcześniej ledwie mieścił się jeden. Nie licząc miejsca na rzeczy, które faktycznie mogą się przydać, bo są w dużo lepszym stanie, niż tamte śmieci.
Nie zmienia to faktu, że pewnie za parę lat trzeba będzie cały proces powtórzyć. Bo człowiek jakoś tak ma, że jak coś posiada, to nie lubi tego wyrzucać. Zwłaszcza jeśli musiał za to zapłacić. Nawet jeśli to coś nie nadaje się już do użytku.
Niedawno rodzicom zepsuł się młynek do kawy. Tym razem jestem już pewny, że był starszy ode mnie. Zepsuł się nie pierwszy raz, ale za każdym razem był naprawiany. Doszło do tego, że obudowa pękała w rękach i groził kopnięciem prądem. Nadal dało się go naprawić kiedy się zepsuł, więc po co wymieniać na nowy?
Wolność
Nie jestem zwolennikiem krótkiego czasu życia produktów w dzisiejszych czasach, ale w drugą stronę też można przesadzić.
Ile można żyć w śmieciach? Mimo, że to tylko piwnica, do której się schodzi raz na tydzień – to wszystko nie leży przecież cały czas na widoku – śmieci zajmują miejsce w twoim umyśle i w twoim życiu. A kiedy jest dużo śmieci, to nie ma już miejsca na wartościowe rzeczy.
Posprzątałem i czuję się jakiś taki… wolny! Tak jakbym do tej pory nosił te śmieci na swoich plecach.
Fajny wpis.
Tak se myślę, że w życiu z Bogiem też można śmieciami zabrać miejsce wartościowym rzeczom. To się w przestrzeni czasowej odbywa zwłaszcza. Że oddajemy czas na jakieś bezwartościowe, nieszkodliwe co prawda sprawy, czasem już dawno nieaktualne, a ciągle gdzieś tam leżą….I zabierają czas. A on cenny, ło matko, jak cenny….!
Popieram!