Chrześcijanin w mediach nie ma szans.
Dlaczego? Bo jest zbyt dowartościowany.
Już wyjaśniam o co chodzi.
O Bogu po ludzku
Chrześcijanin w mediach nie ma szans.
Dlaczego? Bo jest zbyt dowartościowany.
Już wyjaśniam o co chodzi.
Gry ciąg dalszy! Kto nie wie na czym gra polega, niech najpierw przeczyta część pierwszą:
W chrześcijaństwie chodzi o to, by naśladować Jezusa. Ale jak naśladować kogoś, kto żył dwa tysiące lat temu w kompletnie obcej nam kulturze? Czy w ogóle da się to zrobić?
Kochany pamiętniku!
Co za dzień… Dostałam super zlecenie. Super pod każdym względem. Trzy dni sesji nagraniowej, bardzo ciekawie napisanej muzyki, ze znakomitymi muzykami, za przepiękną stawkę.
Bóg to ma ubaw ze swoich dzieci. To, co wyczyniają, jak sobie rosną, dostarcza mu z pewnością masę rozrywki. Ale świadczy też o tym słynnym „miłosierdziu”.
Odkąd się urodziłam fundowałam mu niezłe show, prawdziwe „born to be wild” przy pełnym przekonaniu, że na pewno wiem, co robię, że kumam całe „know how”. I jak tak patrzę pobłażliwie na te kilka lat wstecz… to na zmianę chce mi się śmiać, albo płakać, albo mi głupio, a nawet wstyd na myśl o osiąganym w szczytowych momentach poziom żenady.
Każdy z nas ma swoją drogę, która zaprowadziła go do „tu i teraz”. I pewnie poprowadzi dalej do „jutro i tam”. Podobnie jest z Bogiem. Bo każdy odnajduje go na własny, piękny i unikalny sposób. No a mi nie zostaje nic innego jak opowiedzieć jak to z tą droga było u mnie.
Duża część ludzi w Polsce zarzuca chrześcijanom biblijnym, że “nie wierzą w Maryję”. Albo nawet jej nienawidzą. Zawsze mnie to dziwiło, bo my tylko nie zgadzamy się z jednym: z wywyższaniem tej pokornej kobiety bardziej niż trzeba.