Dzisiaj handlem święta stoją, zgodnie z własnym marketingiem,
By oddawać hołd konsumpcji z raźnym promocji dopingiem.
Klient – nieświadom? – pomaga zmienić „Boże Narodzenie”
W celebrację pod tytułem: „łap co możesz na przecenie”.
Max jedzonka, mix prezentów, które można nabyć hojnie
Służą głównie tym Cezarom, co grają w rynkowej wojnie.
Ten, któremu dedykacja wsiąka w sklepach w biel obrusów
Przyszedł na świat w skrajnej bidzie, bez żadnego z tych luksusów.
Jak się dzieje wola Boga, to jej przebieg On ocali,
Nawet gdy się dziecko rodzi w dość niehigienicznej sali.
Bo gdy panna M. przestała być brzemienną gdzieś w stajence
Ojciec zadbał, by dostała becikowe w puste ręce.
Żeby szopy woń upiększyć mędrcy przywieźli pachnidło
I wszechstronnie drogocenne: złoto, mirrę i kadzidło.
A gdy Herod wpadł w szał mordu, wtedy we śnie cynk dostali
Aby nagle lub czym prędzej zwiedzać Egipt uciekali.
I nie martwił ich bałagan, że brak wypranej odzieży,
Że odwiedzających nie ma jak ugościć przy wieczerzy.
Zresztą anioły pasterzom o zakupach nie śpiewały,
Tylko, żeby – tak jak stoją – iść zobaczyć masę chwały.
Tam, w Betlejem, widać dobrze, na co Bóg uwagę zwraca:
„Pójdźmy wszyscy do stajenki!”, jest już Pan i wciąż powraca!
Więc gdy całe boże dzionki sprzątasz, pichcisz i kupujesz,
To ostatni tydzień grudnia wnet nakreśli, co świętujesz.
Dlaczego te dzieci ktore zabil Herod Bóg nie ocalił?
Byly gorsze niz Jezus?
Myślę, że ocalił, tzn.wziął od razu do siebie 🙂
A co, Bóg ma jakiś obowiązek ingerować w rzeczywistość za każdym razem jak komuś grozi nieszczęście? No bo może ma. Ja nic o tym nie wiem.
Ale jeżeli nie ma, to ja bym się bardziej powkurzał na Heroda, co te dzieci pozabijał. To ma więcej sensu niż wyrzucać Bogu, że nie jest niedorzecznym kosmicznym Świętym Mikołajem, który ma już nie tylko dawać wszystkim prezenty, ale wręcz powstrzymywać ludzi przed skrzywdzeniem innych ludzi zanim jeszcze to zrobią.
Bo to jest wizja Boga jako sprzecznego logicznie czarodzieja, który ma zawsze zadziałać (nikt nie wie jak dokładnie), żeby człowiek nic nie mógł zrobić i nie miał żadnego pola działania. Taki Bóg to ma być, co to jednocześnie stworzył człowieka wolnym a potem uniemożliwia mu ingerencjami jakąkolwiek wolność, bo pod jego okiem już nikt nie jest w stanie palcem ruszyć, jeżeli to wpłynie negatywnie na kogoś innego. Za rządów takiego Boga moglibyśmy chyba tylko siedzieć na trawie i się do siebie uśmiechać. Bo nawet „dzień dobry” w złym momencie grozi tym, że ktoś się rozpłacze, a Bóg musiałby obowiązkowo przed takim „dzień dobry” innych chronić.
Taki Bóg oczywiście nie istnieje. Bo w realnym świecie taki Bóg jest niemożliwy, logicznie niespójny, to są wzajemnie sprzeczne warunki. Taki świat to byłoby idiotyczne więzienie, w którym nie da się w ogóle żyć, chyba że jako bezwolny robot albo zwierzątko futerkowe.
Sorry, ale trzeba się pogodzić z faktem, że ludzie są wolni. A wolni ludzie mogą krzywdzić też innych. Żeby to w ogóle działało to Bóg musi być sędzią, a nie totalitarnym kontrolerem każdego podejrzanego zachowania.
A po dłuższą i ciekawszą analizę tego problemu odsyłam do książki „Powrót z gwiazd” Stanisława Lema.
Martin, nie wiesz jakie Bóg ma obowiązki. Może ingerować, może nie ingerować. Historie Biblijne pokazują że ingeruje jak chce, zakrzywiając rzeczywistość i wybawiając swoich wybrańców 🙂
Ja zadałem tylko pytanie. Nie rozumiem twojego zdenerwowania.
Podobnie było z Kananejczykami, których kazał wymordować do cna, łącznie z dziećmi.
Teraz przenieś tą sytuacje na relacje między ludzkie; wyobraź sobie że chwalisz się znajomościa z gościem który dokonał masowego morderstwa? chciałbyś się z kimś takim kumplować, chwalić się taką znajomością?
A mimo to stajesz w obronie Boga i chwalisz się znajomością z Bogiem, który wymordował całe plemienia, a Ci którzy tego nie chcieli tego zrobić, jak Saul. Zostali ukarani. Więc? 🙂
Mógłby wykorzystać swoją wszechmoc i przenieść te dzieci w inne miejsce. Ale nie, wolał wszystkich wymordować.
Bo ja, przyznam Ci szczerze, nie chciałbym się z kimś takim kumplować, a co dopiero spędzać całą wieczność 🙂
Wiesz z tą wolnością to też różnie. Podobnie jak z wolną wolą. Człowiek jest determinowany poprzez programy , przekonania które nabył podczas wychowania. Więc te przekonania mają ogromny wpływ na jego decyzje. Czy w takim razie mówimy o całkowicie wolnym człowieku, a co z ludzmi zaburzonymi, którzy dokonują masowych morderstw, to nie ich wina że urodzili się w takich patologicznych rodzinach, które miały na nich poteżny wpływ?
Owszem. Mogę teraz rozpędzić się autem i rozjechać pieszych i to będzie moja decyzja. O takiej wolnej woli piszesz?
Hej, to nie było rak bez powodu z tymi Kananejczykami. Mojżesz wyjaśnił Izraelowi: „Z powodu niegodziwości tych narodów Jehowa, twój Bóg, wypędza je” (Powtórzonego Prawa 9:5). Jak bardzo były one zdeprawowane?
W Kanaanie szerzyły się rozpasanie i pogański kult połączony ze składaniem ofiar z dzieci. Historyk biblijny Henry Halley wspomniał, że archeolodzy badający tamten region „znaleźli niezwykle dużo naczyń glinianych z prochami dzieci złożonych na ofiarę Baalowi [jednemu z głównych kananejskich bogów]”. Następnie dodał: „Okazało się, że cały ten teren był cmentarzem noworodków. (…) Kult praktykowany przez Kananejczyków polegał na tym, że w obecności swych bożków pławili się w rozpuście, uważając to za rytuał religijny; ponadto mordowali pierworodnych, składając ich w ofierze tym samym bóstwom. Ogólnie rzecz biorąc, Kanaan stał się jakby Sodomą i Gomorą obejmującą cały naród. (…) Archeolodzy prowadzący wykopaliska w ruinach miast kananejskich dziwią się, że Bóg nie zniszczył ich dużo wcześniej”. Jak się czyta ST, to widać, jak długo Bóg toleruje tę nieszczęsną „wolną wolę”.
Jak dzieci rosną w czymś takim, to same stają się często potworami, „tworami” rodzin patologicznych, jak sam zauważyłeś. One dalej będą składać ofiary z niemowlaków i inne tego typu rzeczy. Z drugiej strony okoliczności nie zawsze to determinują, bo w takiej równie zdrprawowanej Sodomie i Gomorze uchował się jeden sprawiedliwy koleś, co się nie poddał wpływom i z rodziną został ocalony.
A w ogóle to cieszy fakt, że blog dociera nawet do osób, co w ogóle nie chcą się „kumplować” z Bogiem:)
Karolino, drobny problem: Henry Halley nie był historykiem, tylko propagatorem chrześcijaństwa. Podobnie autor artykułu, który cytowałaś, nie był pisany z perspektywy historyka, tylko świadka Jehowy.
Ja rozumiem, że nikt nie ma czasu, chęci ani możliwości by podjąć się tytanicznego wysiłku potrzebnego, by poznać szczegółowo historię prac archeologicznych w jakimś regionie, ale to nie jest wytłumaczenie dla cytowania oczywistej propagandy. To nie jest argument, to jest propagandzista cytujący propagandzistę cytującego propagandzistę cytującego wojenną propagandę starożytnych Izraelitów.
To nie jest tak, że jak facet jest Świadkiem Jehowy, to wszystko, co mówi jest kłamstwem. Nawet na temat Boga. To też propagandowe myślenie.
W Biblii jest opisane składanie ofiar dla Baala, ale jakbym zacytowała Biblie, to też byłoby źle. Jakbym zacytowała archeologa ateistę, to co ze mnie za chrześcijanka.
Bo są komentatorzy, co po prostu zawsze starają się znaleźć gdzie by tu kogoś złapać na braku racji, podejmą „tytaniczne wysiłki”, aby to wykazać, ja to wiem, internety nie od dzś „podziwiam”.
Mam nadzieję, że to czemuś służy i wynika z tego coś dobrego dla komentującego lub innych. Hej, pozdrawiam!
Żeby nie było mi zaraz tylko, że jestem przeciwna wskazywaniu błędów, a gdzie tam, to jest pożyteczne. Wiesz, chodzi o klimacik…..”Karolino, nie chcę cię atakować, ale….”, wiesz, klimacik. Niedawno grałam koncert w siedzibie Polskiej Akademii Nauk i tam, po wykładzie gościa, który podjął się tytanicznych wysiłków, by opracować swój trudny temat, usłyszałam, jak dwóch gości z tyłu go podsumowało:.”znów powołał się na badania tego xyz, co potem sfiksował”. No i tak to.
A ja napisałam prosty wierszyk:)
Może być, Karolino, tyle że ja nie jestem ani ludźmi w internecie, ani tymi dwoma goścmi z tyłu co wrednie podsumowali, ani tymi ludźmi co by cię inaczej skrytykowali gdybyś napisała co innego. Jeżeli zamierzasz zignorować mój komentarz na tej podstawie, że jest wredny i zawistny, to tak napisz. Nie wiem tylko, czemu krytykujesz nieznajomych mi ludzi w komentarzu skierowanym do mnie.
Chcę powiedzieć tyle, że nie byłem w stanie znaleźć żadnych dowodów na to, że człowiek, którego zacytowałaś, był kompetentny w temacie o którym mówił, za to znalazłem masę dowodów na brak bezstronności i dystansu do tematu. Może nie powinnaś go cytować.
No to masz z Jeremuasza:
„Zbudowali nadto wyżyny Baalowi, by palić swoich synów w ogniu jako ofiary dla Baala, czego nie nakazałem ani nie poleciłem i co nie przyszło Mi nawet na myśl.”
Kuba, ale wiesz, mogłeś po prostu spytać „Hej, czemu cytujesz tego faceta”, ale ….no, klimacik trza było zrobić, jaka to ze mnie propagandzistka:)
Urodziłam się za PRL, co też uczyło, żeby różnych historyków nie cytować. Ale to wszystko ambiwalentne i donikąd nie doprowadzi.
A że też inne osoby czytają i piszą komentarze, to trochę rozszerzyłam mój komemtarz o „klimatach”.
A masz jakieś zdanie na temat wiersza?
W pierwszej zwrotce za wszelką cenę przerobił to wtrącenie – „nieswiadom?”. Na papierze to jeszcze przechodzi, przy próbie recytacji całkowicie niszczy rytm.
W trzeciej zwrotce zastąpiłbym „panna M. przestała być brzemienną” na „Maria panna urodziła”. Raz, że rytmicznie brzmi to lepiej, dwa, „przestała być brzemienną” to przydługa i tępa fraza.
Lubię to przeciwstawienie złota do cynku, zamierzone czy nie.
W pierwszej linijce czwartej zwrotki można wyrzucić „że”. Doszedłem do wniosku, że „że” to w ogóle bardzo brzydkie słowo. Niby jedna sylaba, a przepycha się łokciami na pół zdania.
Następna linijka też aż się prosi o przerobienie, ale że nie zdołałem wymyśleć jak zanim się zniechęciłem. Ten początek wyjątkowo mnie gryzie, „że odwiedzających”. Raz – że, dwa – odwiedzających, co nie brzmi ani silnie, ani ładnie, ani nie jest nawet trafnym opisem kim oni byli. Może „że gości nie ma czym przyjąć przy wieczerzy”?. Za krótkie i jeszcze nie to.
Niektóre wersy są dobre, inne są wyjątkowo dźwięczne i wyraziste (jeśli twój proces twórczy jest w czymkolwiek podobny do mojego, mogę się założyć, że te w większości powstały na samym początku pisania, razem z pomysłem wiersza).
Co do tematu naprawdę nie jestem w stanie się wypowiedzieć, ponieważ świąt nie lubię ani z jednej, ani z drugiej strony.
Ha!
To mi się podoba. Ja ten wiersz pisałam na zamówienie, a to inne natchnienie. Sama nie mam pełnego przekonania. Sprzed dwóch lat mi lepszy chyba wyszedł:
Z cyklu „Jak kolęda szuka święta”:
Czas w kiermasze obfituje
marketingiem świąt wspierany.
Tłum ulega i kupuje
w nastrój wmanipulowany.
Główny symbol się wyłania
tej grudniowej krzątaniny:
to obżarstwo i choinka
a nie Czyjeś Urodziny.
Wiem, to wszystko na cześć Przyjścia,
motywacja brzmi niewinnie,
podkreślona sutym stołem,
żeby zdrowo i rodzinnie.
Tylko sedno wciąż ucieka…
…trzeba znaleźć je na nowo
i być w świecie dla człowieka.
O tym jest wcielone Słowo.
Ale jestem ciekawa, jakbyś przerobił. Pobawisz się w redaktora?:) Tylko ilość sylab ma być zawsze taka sama. Ja jestem muzyk, więc jak już jest jeden rytm, to go trzymam, czasem w poprzek fonetyki. Ale czasem też – w każdym wersie można żonglować tym. (wczoraj czytałam w ten sposób napisanwgo Gałczyńskiego, o ulicy zdradzonego dzieciństwa, ulicy Wielkiej Kolędy.)
Dzięki, ale nie. Jest krótki, dźwięczny i treściwy, naprawdę nie wiem co tu poprawić bez nadmiernego wydziwiania.
Po pierwsze primo; nie ma wzmianki o żadnej Jehowej, w sensie nazewnictwa, ale jest napisane Bóg.
Ale zaskoczyłaś mnie, jesteś świadkiem Jehowy??
Czyli przedstawicielką sekty powstałej w USA w 18 czy 19 wieku. Nie pamiętam. To by wiele wyjaśniało 🙂
Czy naprawdę sądzisz że można dokonać ludobójstwa na ludziach niegodziwych?
W takim razie myślisz podobnie jak większość dyktatorów którzy z imieniem Boga na ustach szli wyrnżąc w pień resztkę niegodziwych według nich-narodów 🙂
Gratuluje myślenia.
Nie wiem czy taki był cel tej rozmowy, ale właśnie zostałeś pierwszym w historii tego bloga, który dostał zakaz wstępu.
Ilość kompletnie niepotrzebnej agresji i ataków przekroczyła standardy. To nie jest rozmowa po ludzku, to jest szukanie ludzi do bicia.
To popularny sposób rozmowy w niektórych środowiskach, ale za mojej kadencji rozwijać się toto nie będzie.
Alex, ty mnie chyba po prostu nie lubisz. Ale to nic 🙂 Gorzej by,było jakbyś nie lubił siebie.