Jest temat. Bo jest dylemat: jak to jest z tym pomaganiem?
Niby oczywista oczywistość: pomagaj zawsze i wszędzie, to bliźnim wokół lepiej będzie. Uczyli się tego rycerze i harcerze, templariusze i wolontariusze. I faktycznie – zdobywać mądrość lub fizyczną siłę, żeby służyć słabszym w tych dziedzinach, wiele szlachetnego w sobie nosi. Oznaczało też zazwyczaj coś robić, a nie coś dawać. Ale współcześnie większość aktywności pod tytułem „pomagaj” kręci się wokół pieniędzy.
Daj!
- daj na chore konie
- wpłać blogerowi na kolejną wycieczkę
- dotuj na patronajtach
- wspieraj WOŚP-y
- odpisz jeden procent podatku komuś na leczenie w dużej cenie
- zasilaj akcje charytatywne
- podratuj kraje trzeciego świata
- pożyczaj bez ubiegania się o zwrot (polecane oraz wymagane szczególnie dla chrześcijan)
- wspomóż ochotnika, co z ciebie zrobi kierownika
- na mszy w niedziele i samotnej matce przy kościele
Już nie mówiąc o państwowej pomocy i dofinansowaniach utopionych w morzu socjalu.
I znowu: pieniądze same w sobie złe nie są, ani nie jest zła wolność w rozporządzaniu nimi. Chodzi o to szlachetne poczucie, że pomagam jak dam kasę. Pieniądze rozwiązują problemy tylko doraźnie i chwilowo, przedłużając często okres nierozwiązanych problemów, problemów które są prawdziwym powodem tego bycia w potrzebie. Inflacja i okoliczności w jakich się ona pojawia mówią wiele o temacie.
A jak tam Jezus?
No i fajnie by było rozbudować jeszcze kilka wątków, ale przejdę od razu do Jezusa. Bo Jezus wcale nie powiedział:
„Idźcie i pomagajcie”
Powiedział:
„Idźcie i czyńcie uczniami”
Sam też głównie innych uczył, nie wyczarowując im worka gotówki, chociaż wiadomo, jakie miał moce skoro wodę podrasował promilami, albo rozmnożył chleb i ryby. I nie w tym rzecz, że dał rybę zamiast wędki. Bo zrobił to w takim celu inwestycyjnym, żeby ludzie dłużej zostali i jeszcze go posłuchali. Bo chwila słuchania dłużej mogła im zmienić całe życie.
Załatwiał te sprawy, których ludzie sami nie byli w stanie, jak uzdrawianie, czy wskrzeszanie. Ale nie chodził z byłym niewidomym czy trędowatym do biur pośrednictwa pracy, to już byli w stanie zrobić sami. Uzdalniał do samodzielności. Oczywiście mówił też: „jak ktoś cię prosi, to mu daj”. Ale jak prosi o kasę? To najlepiej dać mu ją sobie zarobić.
Teoria dobrych uczynków
Jest taka standardowa lista dobrych uczynków, którą mamy w głowie od dziecka: te wszystkie przeprowadzania staruszek przez przejście dla pieszych, pomaganie z wnoszeniem zakupów i poratowanie żebraka za pomocą piątaka. No i owszem, to są niezłe rzeczy i na pewno robi się od tego miło na sercu. Można też kompilacje o miłości bliźniego na youtube strzelić ze łzawą muzyczką w tle. Ale to jest tak mało wymagające, że szkoda gadać, bo zmienia rzeczywistość tylko na chwilę. Do następnego przejścia przez ulicę. Do następnych zakupów. Do następnego skrętu kiszek z głodu.
Uczenie innych – to jest daleko bardziej wymagająca sprawa. Pod względem czasu i zaangażowania. No i trzeba umieć od innych wymagać mądrze, żeby ich aktywizować, ale ćwiczyć w odpowiadaniu na aktywność kogo innego.
Trenuj z Bogiem
Bóg załatwia za nas rzeczy bezcenne, całą reszta to trening. Daje okazje, żeby coś wyćwiczyć: czy to zaufanie, czy odwagę, czy cierpliwość. Ale nie zmienia nikomu klepek w mózgu, nie przestawia wajchy w głowie ot tak.
Dlatego ktoś kto żyje z Bogiem nie doświadczy tej bezproblemowości, której od niego często życzeniowo się wymaga. Uczeń to ktoś, kto się wysila. A uczyć to pomagać, i to w najlepszy możliwy sposób.
Uczenie to stawianie wyzwań, a nie wyręczanie.
Każdy mądry rodzic i doświadczony nauczyciel wie jak to działa. Uczestniczyć w procesie, w którym poprawia się czyjeś „być” a nie czyjeś „mieć” jest metodą dającą coś naprawdę trwałego. Najlepszy nauczyciel nawet nie daje wędki zamiast ryby. On zachęca do zdobycia wiedzy, jak tę wędkę samemu wykonać. Tylko tyle. Ale właśnie to zmienia najwięcej.
I dlatego w Afryce lepiej budować szkoły niż przywozić ziemniaki.
Przeprowadzanie staruszek przez ulicę jest dobrym uczynkiem pod warunkiem, że one chcą przez tę ulicę przejść.
Jasne, dzięki za komentarz.
Warto się też zainteresować, z czego wynika problem z przejściem, bo chodzi też o sytuacje, gdzie nikogo nie ma w pobliżu i dobrze by było pomóc komuś się usamodzielnić.