Są plusy kryzysowych sytuacji. Nieliczne, ale istotne. W czasie kryzysów na przykład dużo brzydkiej prawdy wyłazi na jaw, niczym dupa z pokrzywy. Stają się wyraźnie widoczne rzeczy, które trudno było wcześniej zauważyć. Jak ową dupę właśnie.
Dziś, w niedzielę palmową epidemii paniki z roku 2020, prymas Polski Wojciech Polak wygłosił przemówienie. Związał w nim nierozerwalnie posłuszeństwo władzy z piątym przykazaniem. Dokładniej mówiąc, powiedział, że kto wychodzi z domu zamiast posłusznie nie wychodzić z domu, ten zabija.
Logika wiążąca przyczynę ze skutkiem jest naprawdę trudna do prześledzenia w tym rozumowaniu. Właściwie to opiera się to wszystko wyłącznie na wyobraźni i bardzo mocno zaburzonej percepcji rzeczywistości, na skutek licznych błędów poznawczych.
Przykład błędów w rozumowaniu? Niespójnej logiki? Niekonsekwencji? Proszę bardzo.
prymasa błędy logiczne
Załóżmy, że rzeczywiście tak jest, że kto wychodzi z domu w sytuacji większej umieralności, ten jest mordercą. I należy go potępić. Zastosujmy więc tą zasadę do przeszłości: czy nigdy nie było w przeszłości podobnych sytuacji? No niestety były. I to co roku, co wyraźnie widać na wykresach (na podstawie prawdziwych danych z przeszłości a nie wyobrażonych z przyszłości).
Oznacza to, że wychodząc w domu na wiosnę sam prymas mordował ludzi przez całe dziesięciolecia, ale z jakiegoś powodu nigdy mu to wcześniej nie przeszkadzało. I robiliśmy to samo wszyscy. Fakt, że o tym nie wiemy, nie zmniejsza naszej winy: ludzie są nie mniej nieżywi od tego, że nam przykro. Umierali w dokładnie taki sam nieprzyjemny sposób na choroby związane z układem oddychania co roku, jaki prezentują nam dziś zatroskane media. I jeżeli ktoś chce poszukać stosownych danych odkryje, że różnica w ilości zgonów wcale nie odstaje szokująco od corocznej normy.
Inny sposobów patrzenia na zakaz wychodzenia z domu, którego z niewiadomego powodu nikt nie chce zauważyć: oto odebrano większości ludzi miesiąc cennego, niepowtarzalnego życia! Przez miesiąc nie możemy żyć, możemy tylko siedzieć zamknięci w nadziei, że kiedyś żyć nam pozwolą.
Jeżeli 20 milionów straciło miesiąc z życia, to 20 milionów odebranych miesięcy życia. A to odpowiada 20 tysięcy śmierci na miesiąc w samej tylko Polsce!
Tak więc z tej perspektywy patrząc, odbieranie ludziom życia zakazami przynosi daleko więcej śmierci niż działanie przeciwne!
Więc jak widać, to tylko kwestia spojrzenia, ułożenia historii. Bo obie narracje są uzasadnione i wewnętrznie spójne, więc to tylko kwestia wyboru tego co pokazać, a co przemilczeć.
Komiczne jest w tym to, żeby gdyby jutro polski rząd zmienił zdanie na dokładnie przeciwne, i kazał z kolei wszystkim wychodzić z domu i siedzieć na powietrzu, to by prymas Polski powiedział dokładnie to samo co mówi dzisiaj: że kto nie słucha władzy, ten zabija.
I to co by wczoraj było morderstwem, następnego dnia byłoby ratowaniem życia.
O co chodzi kościołowi?
Prymas nie zna się ani na Biblii, ani na ekonomii, ani na społeczeństwie. Nie wiem na czym się zna prymas. Na pewno zna się na władzy, kontroli i tym jak czerpać korzyści i przyjemności z panowania nad umysłami.
Piąte przykazanie, które Bóg dał Mojżeszowi na kamiennych tablicach mówi przecież: „szanuj ojca i matkę”. Prymasowi chodziło więc zapewne o szóste przykazanie, które mówi: „nie morduj”.
Nie wiem czy prymas nie widzi, czy widzieć nie chce, tego, że obecne radykalne rozwiązania polegające na wsadzeni większości ludzi do domowego więzienia, to nie proroctwo tylko zgadywanka. Nikt nie wie czy na dłuższą metę więcej ludzi będzie poszkodowanych przez wychodzenie z domu czy przez siedzenie z domu. Zwyczajnie nie wiemy, i ta pokora wobec własnej niewiedzy powinna być zawsze obecna we wszystkich wypowiedziach na temat wirusa i paniki.
Prymas i pokora? No fajnie by było, ale jakoś trudno się jej spodziewać od człowieka który się przedstawia „jego ekscelencja arcybiskup prymas Polski” i przyjmuje na codzień ukłony, klękanie i całowanie w pierścień.
Ale to wszystko nie jest ważne. Bo prymas też przecież nie wie co jakie skutki da na przyszłość. I jego aroganckie sugerowanie, że wie z góry kto ma jaki grzech i za czyją śmierć odpowiada ma zupełnie inne źródło niż wiedza i fakty.
Bo to co książę kościoła wie na pewno, to to jaki jest fundament chrześcijaństwa.
Fundament chrześcijaństwa według Kościoła
Miłość? Żadna tam miłość! Jeżeli to ci pierwsze przyszło do głowy, to dobrze o tobie świadczy. Ale słaby z ciebie (byłby) katolik.
Prymas powiedział, że „kluczem jest posłuszeństwo Jezusa Ojcu„. I, powiada, że analogicznie najistotniejsze jest nasze posłuszeństwo Bogu.
To, z czego to posłuszeństwo ma wynikać, tego już prymas nie powiedział. Ale w obecnej sytuacji motywacja jest przeraźliwie jasna: chodzi o posłuszeństwo ze strachu.
No bo z czego innego? Z miłości?
No ale biskup straszy. Ludzi najpierw przestraszonych wirusem, który w ich wyobraźni zabija już nie 0.02% ludzi starych i chorych, ale 50% zdrowych i młodych, teraz z kolei straszy karą bożą za mordowanie bliźniego! I jakie jest „call to action” po tej narracji? Posłuszeństwo!
Posłuszeństwo to rzecz kluczowa i najistotniejsza – takich dokładnie dwóch słów użył.
To proste: posłuszeństwo władzy => posłuszeństwo Bogu => posłuszeństwo Kościołowi => posłuszeństwo osobiście każdemu, kto nosi mundur tego Kościoła.
Jak to się ma do Jezusa? Nijak.
To po prostu się nie ma. To nawet blisko Jezusa nie stało. To jakaś kompletnie inna filozofia życia.
Za to dokładnie, niczym wierna kopia, to podkreślanie posłuszeństwa władzy pasuje do filozofii życia Faryzeuszy z czasów Jezusa.
I takie są plusy kryzysów: oto fundament, na którym opiera się Kościół od tysiąca lat, znowu został przypomniany w całej swojej sile, wprost, jasno i wyraźnie: posłuszeństwo przez strach.
Zalety Kościoła
Wiele osób bardzo lubi taki sposób na życie: posłuszeństwo daje ogromny komfort psychiczny, a strach bardzo upraszcza rzeczywistość. Strach daje uzasadnienie, znaczenie, sens i powód. Wyznacza idealnie prostą drogę w życiu: boję się, więc reaguję. Boję się, więc słucham. Boję się, więc za nic nie odpowiadam.
Posłuszeństwo to wolność od wolności.
To wszystko rozumiem, a że ja od wolności nie uciekam, więc i innym wolność daję. Kto chce być tchórzem, niech nim będzie. Kto chce być niewolnikiem, niech się nim stanie.
Ale jedno jest niedopuszczalne, bo jest nieprawdziwe, groźne i szkodliwe: nazywanie takiej postawy chrześcijaństwem.
Chrześcijaństwo nie opiera się na posłuszeństwie ze strachu.
Chrześcijaństwo opiera się na posłuszeństwie, które jest skutkiem zrozumienia, miłości i wolności.
Prymas nie wie o czym mówi. Albo jeszcze gorzej: wiedząc czym jest fundament chrześcijaństwa, przedstawia sprawę inaczej, robiąc tym samym dokładnie to, co zarzucał Jezus Faryzeuszom:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że zamykacie Królestwo Niebios przed ludźmi, bo sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą„.
Czym się różni Jezus od prymasa Polski
Jezus był posłuszny Bogu nie dlatego, że bał się nie przestrzegać przykazań. Był posłuszny nie dlatego, że był zastraszony do tego stopnia, że nie miał odwagi i siły myśleć samodzielnie.
Jezus był posłuszny, bo znał Ojca, rozumiał, podziwiał i kochał. Bo chciał radykalnie pomóc nam, ludziom, w naszej beznadziejnej pułapce własnych słabości, które skazują nas na sprawiedliwe potępienie ze strony Boga. Jezus przyszedł załatwić sprawę i uwolnić nas od posłuszeństwa przez strach.
Jezus przyszedł uwolnić nas od dokładnie tego, do czego dzisiaj odwołuje się prymas Polski.
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić w jak trudnej sytuacji stawia to teraz każdego, kto rozumie podejście Jezusa ale jednocześnie chciałby pozostać katolikiem. Bo kiedy Kościół coraz głośniej i jednoznacznie przypomina, że jego drogą jest posłuszeństwo przez strach, groźby, presję i wymuszanie, coraz trudniej pogodzić to z Jezusem z Biblii, który akceptuje tylko oddanie z miłości i własnej, szczerej, nienaginanej przez nikogo woli.
I to jest właśnie plus kryzysów: zmuszają nas do podejmowania odkładanych w nieskończoność trudnych decyzji.
„Prymas nie zna się ani na Biblii, ani na ekonomii,…”
O nie Martinie, prymas zna Biblię, a właściwe ma w głowie jej jakąś dziwną interpretację nałożoną przez filtr zwany nauczaniem kościoła katolickiego. Co do ekonomii potwierdzam – nie ma o tym pojęcia.
„Komiczne jest w tym to, żeby gdyby jutro polski rząd zmienił zdanie na dokładnie przeciwne, i kazał z kolei wszystkim wychodzić z domu i siedzieć na powietrzu, to by prymas Polski powiedział dokładnie to samo co mówi dzisiaj: że kto nie słucha władzy, ten zabija.”
Oczywiście, bo władza nigdy się nie myli, np. w latach 1945-1989 władza miała rację w swoich poczynaniach w Polsce, nie ma co…
„Boję się, więc słucham. Boję się, więc za nic nie odpowiadam.”
Więc jednak czegoś się boisz Martinie. I ja też się boję, ale jako że o tym mówimy i pokonujemy strach to chyba o nas dobrze świadczy.
„I to jest właśnie plus kryzysów: zmuszają nas do podejmowania odkładanych w nieskończoność trudnych decyzji.”
„I to jest właśnie plus kryzysów: zmuszają nas do podejmowania odkładanych w nieskończoność trudnych decyzji.”
Większość katolików nie zna pewnie, albo nie rozumie prawdziwego przesłania Jezusa i Biblii, tak więc nie zobaczą dylematu…
Martin. Dobry temat. Miałem wyjechać za granice w połowie maja. Ale (nie) rząd zablokowal mi kraj…
A tu rachunki, zus, ksiegowego trzeba płacić. W dodatku wiadomosci w TVP to juz nie kabaret, ale tragedia narodu.
Pokusilbym sie o stwierdzenie ze moga konkurowac z mediami w Korei Północnej.
Paranoja. A klechy? To juz wyższa szkóła jazdy…
Nihil novi sub sole