Pod koniec aktu stworzenia
pełen dumnego westchnienia
spojrzał Pan wprost na Adama,
gdy już mu obeschła rama
i myśl go zaczęła trawić:
„Mogę jeszcze to poprawić!
Co udane z wersji beta
wstawię. Wyjdzie mi kobieta!”
Z prototypowego ciała
jedna część się nadawała…
Nie był to mózg, ni prostata,
tylko z żebra wzięta łata.
Stąd może lubią panowie
wyrażać w figlarnej mowie
podziw okiem szacowany
kiedy „czym oddychać” mamy…
Lgną, by poczuć się jak w niebie:
do najlepszej części siebie…
Jeju, jakie to jest dobre!
Uff, dzięki, fajnie, że się podoba.
Był strach, że chłopaki mogą poczuć się obrażeni:) A to na wesoło, wiadomo, pomysł strzelił i nie było odwrotu:)
Mi się też podoba. A najfajniejszy jest rym „beta – kobieta”.
Dzięki, Łukasz!