Piszę ten tekst, bo mi się ostatnio przypomniało, że dawno temu się gospelowałem. I jednego razu nasz zespół miał zaplanowany koncert w miejscowości o nazwie Zimna Woda (nie żartuję, naprawdę taka istnieje). To było na jakimś festynie, przygotowali scenę na otwartym powietrzu. No i przyjechaliśmy śpiewać. I lunęło, jakby ktoś na nas mokrą ścierę wykręcał. No i staliśmy na tej scenie i śpiewaliśmy – w zimnej wodzie.
Author - Damian
Jechałem sobie ostatnio pociągiem. W trakcie jazdy generalnie mam przez cały czas na głowie słuchawki, więc kompletnie nie docierają do mnie dźwięki z zewnątrz. Ale jak wchodzę do pociągu, to je na chwilę zdejmuję, żeby w razie czego móc zadać odwieczne filozoficzne pytanie „Czy tu jest wolne?”. Więc to jest tak naprawdę jedyny moment, kiedy w pociągu mogę usłyszeć coś, o czym ludzie rozmawiają.