W „Prostych rymach bez estymy”
niekaralność zaświadczymy:
Idę we wrześniu do pracy,
jak i inni też rodacy,
wymoczeni na Mazurach
lub z odciskami po górach.
Mam już swoje piesze trasy,
by unikać większej masy,
no i szłam po świeże nuty.
(Koło sądu mam na skróty.)
Nagle w postaci kolejki
tłum przede mną wyrósł wielki.
Przez trzy dni kolejne rano
liczebności dodawano.
Pytam, jak za starych czasów,
za czym stoi dwóch dryblasów.
Mówią, że nowe przepisy
wszelkie karalności rysy
wykreślają z obyczaju
w tym tolerancyjnym kraju.
Jak trzy babki dopytałam,
potem dwa plus dwa dodałam,
no to w takim zaświadczeniu
zjawi się po przemyśleniu
wniosków przewrotność nachalna:
teraz jestem niekaralna!
Papier mi zapewnia krycie!
Można wszystko, co za życie!
Gdy ustała moc upałów-
noś skarpety do sandałów!
Nawet spódnicę do spodni!
Nie ma kary – nie ma zbrodni!
P.S.
Po prawdziwe zaświadczenie –
duchowe uniewinnienie –
idź do Tego, co jest w niebie.
Bo On kary wziął na siebie